polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
The Bug Pressure

The Bug
Pressure

Mam nieopisaną słabość do reggae'owych zaśpiewów za co przychodzi mi płacić niemałą cenę od kiedy jamajszczyzna stała się chodliwym towarem... Cóż w przyszłości czeka nas pewnie jeszcze więcej wykorzystywania pozostałości tej kultury do sprzedaży butów czy kolejnej, skrojonej na miarę, nordyckiej pop-gwiazdeczki... Takie mamy czasy, że znajdą się pewnie i tacy, którzy mają Seana Paula za niesamowitego ragga hardkorowca...


    Najbardziej znanym obliczem Kevinia Martinia, odpowiedzialnego za projekt The Bug, jest grupa Techno Animal (z Justinem Broadrickiem) jak również hip-hopowy Ice czy avant-jazzowy God. Jestem w siódmym niebie, kiedy zasłużony producent elektroniki tworzy płytę inspirowaną jamajskimi brzmieniami - jest to chyba najlepszy sposób na tchnięcie nowego ducha w te zakrzepłe, aczkolwiek wielce zasłużone dla muzyki, formy.


    Tym razem wybór padł na najmłodszą, najbardziej zainfekowaną przez hip-hop gałąź - dancehall. Oto jak sam Robal opisuje swe motywy: "Chciałem stworzyć muzykę która mogłaby być prezentowana przez soundsystemy - muzykę której teraz tam nie ma. Chodzę na imprezy dubowe ale nie mogę usłyszeć tam dancehall'u. Chciałem słyszeć naprawdę grube linie basu - nie pochodzące wprost od reggae. Chciałem wykorzystać możliwości soundsystemu do samego końca." Muszę przyznać, że sam chciałbym usłyszeć go na żywo, zwłaszcza z wokalistami, co chyba nie będzie łatwe zważywszy, iż na 'Pressure' zebrał całą śmietankę współczesnego toastingu. Począwszy od dumnego posiadacza tytułu najszybszego na świecie mc - Daddy Freddy'ego, poprzez znanego z New Flesh - Toasty Tailor'a, jak również Wayne Lonsome'a czy wychowanka getta "straight outta Kingston" - He-Man'a. Co tu dużo mówić: kawałki z tymi panami to ragga-gwoździe. Brudne sample i miażdżące basy obnażają zamiłowanie Martina do noise'u, towarzyszące im gardłowe, graniczące z bełkotem, obłąkańcze deklamacje po prostu wbijają w ziemię. Tytuły takie jak "Fuck-y Self", "Killer" czy "Beats, Bombs, Bass, Weapons" nie pozostawiają wielu złudzeń co do tzw. warstwy lirycznej, nie wychodzącej zbytnio poza schemat przemocy i seksizmu. Dobrze, że na rozładowanie tytułowego ciśnienia i złapania oddechu pozwalają kolaboracje z Paulem St. Hilaire'm (znanym dotychczas jako nadworny wokalista Rhythm & Sound - Tikiman), Singing Bird'em (w doskonale podnoszącym na duchu "Superbird") czy spadkobiercą ruchu "dub poetry" Rogerem Robinson'em. Tutaj Robakowi bliżej do podskórnego rytmu berlińskich piwnic Basic Channel niż do brudnego, zroszonego potem klepiska jamajskiego dancehallu... Na moją półkę wkładam "Pressure" dokładnie pomiędzy Stereotyp "My sound" a składankę "Now Thing" z Mo-wax - oczywiście poniżej Rhythm & Sound czy Pole...

[Piotr Bronka]