Kiedy pewien dziennikarz zapytał Toma Waitsa dlaczego jeden z albumów nagrywał aż sześć lat, ten ze stoickim wyrazem twarzy odpowiedział: Utknąłem w korku. Nie warto więc nawet się trudzić, żeby wyciągnąć od artysty, dlaczego akurat teraz wlazł na swój strych i odkurzył piosenki, które wcześniej tam pogrzebał. "Orphans" to potężna trzypłytowa kompilacja, na której znalazło się 56 utworów, z czego 30 nigdy wcześniej nie publikowanych. Na pierwszym albumie, Brawlers (Awanturnicy) zebrał utwory rockowe, bluesowe, gospel, rockabilly. Sporo tu surowych aranżacji i mroczno-przewrotnych klimatów znanych z takich klasyków w jego dyskografii jak Mule Variations, czy Swordfishtrombones. Można znaleźć tu klasyki T.Rex, Howlin' Woolfa, czy Sonny Curtisa. Dysk drugi to Bawlers czyli Krzykacze. Tytuł dość przewrotny, bo płytę wypełniają głównie barowe ballady i piosenki o miłości. To romantyczne i przystępne oblicze Waitsa, który zmieścił tu i swoją piosenkę ze ścieżki do filmu Shrek 2 i cover Ramones, "Danny Says". Płyta trzecia, czyli Bastards (Sukinsyny), to już wyższa szkoła jazdy: utwory eksperymentalne, monologi, czytanie fragmentów książek, trochę cyrkowo-groteskowych popisów spod znaku Kurta Weilla i Bertolta Brechta. Nawet jeśli komuś wpadło wcześniej w ręce kultowe wydawnictwo nieoficjalne "Tales from Underground", na którym sporo z tych rarytasów można znaleźć, dla fanów Waitsa, "Orphans" to jazda obowiązkowa. Ale ta kompilacja świetnie nadaje się także dla tych, którzy muzyka znają tylko z opowieści, bo to Tom Waits w pigułce. "Orphans" to również dowód jego niekwestionowanej wielkości. Zazwyczaj płyty tego typu wypełniają po prostu muzyczne śmieci. Tu nie ma o tym mowy. "Sierotki" Waitsa odnalezione, uporządkowane i odświeżone przez artystę złożyły się na trzy nowe, intrygujące albumy.
[Mary Lou]