Niektórym wydaje się, że w kwestii muzyki lounge niewiele nowego można dokonać. Nie zmienia to faktu, że oczekiwac możemy od artystów z tego kręgu albumów lepszych niż przeciętna norma, odznaczająca się bezuczuciową próbą skompilowania brzmień łatwo wpadających w ucho. Sztuką jest bowiem, by przez owo ucho wpadając, pozostawiły po sobie niełe wrażenia. Spodziewałem się przeto, że nowy longplay duetu Thievery Corporation osiągnie najwyższy poziom muzyczny, bowiem panowie znani są z umiejętności do klejenia nowatorskich i przyjemnych struktur dźwiękowych, które w kręgu muzyki lounge uchodzą już dziś za klasykę. Efekt co prawda okazał się jednak nieco słabszy, niemniej to wciąż utalentowani muzycy i didżeje, umiejętnie bawiący się w tworzenie bujających rytmów i kojących dźwięków.
Popularność Thievery Corporation jest ogromna i co do tego nie powinno być wątpliwości. Ich nagrania pojawiają się na wielorakich kompilacjach, towarzyszą pokazom mody czy stanowią o muzycznym tle w renomowanych kawiarniach czy hotelach. Same nagrania duetu cieszą się sporym powodzeniem, a ich występy zainteresowaniem. Podobnie sprawa się miała z ich nowym krążkiem "The Cosmic Game" - zanim ujrzała ona światło dzienne, pisano o niej i mówiono z dużą niecierpliwością, a ostatni autorski album duetu "The Mirror Conspiracy" do dziś jest bardzo popularny.
Nowa pozycja w ich dyskografii - "The Cosmic Game" choć jest kolejnym krokiem, nie zmienia wiele w ich twórczości. Wciąż tworzą wypełnione elementami tip hopu, jazzu i egzotyki kompozycje, doskonale współgrające z wolalnymi popisami zaproszonych gości. Na "The Cosmic Game" na tle subtelnych, delikatnie przelewających się wyrafinowanych aranżacji rozbrzmiewają głosy takich postaci jak Perry Farrell, David Byrne czy hinduska śpiewaczka Gunjan. Płytę otwiera z kolei kompozycja, stworzona wspólnie z The Flaming Lips, doskonale wprowadzająca w nastrój krążka. Wydaje się, że takiej płyty wyczekiwaliśmy i taką dostaliśmy, jednak po kilku przesłuchaniach nasuwa się stwierdzenie, że nic tu nowego. Duet oczywiście czuje się wybornie w klimacie lounge i w istocie od jakiegoś czasu jest klasą samą dla siebie, jednak pomimo ich talentu i pozycji, nie udało im się tym razem nagrać płyty, która przeskoczyłaby konkurencję i rozpoczęłaby nowy rozdział w twórczości duetu, czego dokonał w ostatnim czasie chociażby J-Boogie z Om Records.
[Tomek Doksa]