polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Gift of Gab The 4th Dimesional Rocketships Going Up

Gift of Gab
The 4th Dimesional Rocketships Going Up

W ciągu ostatniej dekady wykształciło się kilka mocnych obozów w świecie hip-hopu, a jednym z najważniejszych z nich jest według mnie gromadka wykonawców związanych z wytwórnią Quannum. Jej flagowym okrętem jest Blackalicious, czyli duet Gift of Gab oraz DJ Chief Xcel. Od wydania ostatniej płyty, czyli "Blazing Arrow" minęły już prawie trzy lata, podczas których dalsza kariera zespołu stanęła pod znakiem zapytania, ponieważ Gift of Gab poddał się poważnej operacji oka związanej z cukrzycą. Na szczęście powrócił do zdrowia, więc możemy liczyć na kolejne nagrania jednego z najoryginalniejszych MC ostatniej dekady. Kolejne uderzenie Blackalicious zostało jednak poprzedzone płytą projektu Maroons oraz solowym albumem Gift of Gab, przy produkcji którego maczali palce dwaj didżeje ze Seattle: Vitamin D i Jake One. Mam wrażenie, że Gift of Gab znacznie zdominował "The 4th Dimesional Rocketship Going Up" tak, jak nigdy nie zdarzyłoby się to w przypadku Blackalicious. Podkłady są tutaj właśnie podkładami i stanowią tło dokonań wokalisty, który obdarzony niezwykle głębokim, plastycznym wokalem i rewelacyjnym stylem, potrafi przez trzy kwadranse skupić na sobie uwagę. Muzycznie płyta tkwi bowiem z klasycznej wręcz stylistyce samplowanego hip-hopu, płynąc na klarownym rytmie i prostych raczej liniach melodycznych. Elementów nowoczesnych, elektronicznych pojawia się niewiele, fale, na których płynie rym Gift of Gab złożone są delikatnych, funkowo-jazzujących składników.

Skoro jest znacznie lżej, w porównaniu do muzyki Chief Xcel'a, więc nastrój "The 4th Dimesional Rocketships Going Up" także jest bardziej klarowny i lekki. Wrażenie to potęguje wokalista i główna postać całego przedsięwzięcia, który nawija o sprawach bardziej osobistych i nawet przyziemnych niż w społecznie i abstrakcyjnie ukierunkowanym Blakcalicious. Jest więc ten album raczej pozytywny, miejscami nostalgiczny, a odwołaniem do tradycji hip-hopu są w pewien sposób numery traktujące o działaniu samej sceny. Pojawia się w nich Vursatyl z Lifesavas i nawet jeżeli ktoś nie przepada z hip-hopową próżnością i przechwałkami, to musi zaakceptować, że Gift of Gab ma prawo cenić się wysoko. Mało który raper dysponuje bowiem tak urzekającym, melodyjnym i głębokim głosem, który pozwala mu zarówno miękko podawać tekst, jak i wyrzucać go na znacznie wyższych obrotach, całość okraszając nuconymi i śpiewanymi refrenami. Pierwsza światowa liga. The Ride of Your Life, Stardust, Flashback albo Moonshine wręcz oczarowują swoją delikatnością, intensywnością emocji i nawet nostalgią, znacznie mocniej nadając ton płycie niż skoczne The Writz. Dlatego mam wrażenie, że album ten jest bardzo osobisty, ukazujący nawet czułe punkty i doświadczenia autora.

Gift of Gab wkroczył w inną niż dotychczas stylistykę, a prostsza warstwa muzyczna pozwala mu dominować na płycie w niekwestionowany sposób. Panowanie te jest jednak pełne szczerych wyznań i wrażliwości. Bez wątpienia "The 4th Dimesional Rocketships Going Up" nie uderza progresywnością i nowatorstwem Blackalicious, a nieobecność Chief Xcel ukazuje Gift of Gab w innym świetle. W rezultacie otrzymaliśmy płytę absolutnie stojącą pod znakiem wokalisty, która jest według mnie jednym z najlepszych "lżejszych" dokonań hip-hopowych ubiegłego roku. Nie znaczy to pod żadnym pozorem, że jest ona banalna, raczej, że jest łatwiejsza w odbiorze i delikatniejsza w przekazie i emocjach. Skoro jeden z najlepszych raperów podziemnej sceny nagrywa solowy album, to nic dziwnego, że jest to pozycja obowiązkowa dla fanów rymowania na najwyższym poziomie.

[Piotr Lewandowski]