Przy okazji mixu Amona Tobina sprzed kilku miesięcy, projekt Solid Steel nieco się zagubił. Kipiąca do tej pory świeżością seria wydawnictw "imprezowych" z katalogu Ninja Tune, w wersji Tobina nieco nużyła, przede wszystkim ze względu na natłok kompozycji autorstwa tego Brazylijczyka, przez co wszystko brzmiało nieco monotonnie (choć trzeba przyznać - mix pod względem technicznym był świetny). Na szczęście kolejna gwiazda Ninja, następny autor składaka Solid Steel - Mr.Scruff zawrócił serię na właściwy tor. Fakt, że sam jako dj Mr.Scruff gra długie sety (nawet do sześciu godzin) sprawił, iż póki co wydano część pierwszą jego mixu. Kolejne mają się pojawić niebawem.
Nie wiem jednak czy poprzestanie na jednym wydawnictwie z tej serii nie byłoby lepszym rozwiązaniem, zwłaszcza że na "Keep It Solid Steel" Scruff zawarł najciekawsze elementy i zrobił to w sposób chyba wystarczający. Być może jednak przy następnej okazji zaskoczy nas czymś zupełnie nowym i nie zrobi identycznie brzmiącej części drugiej.
Póki co jednak, swój set poprzeplatał iście różnorodnymi estetykami - rozpoczął od reggae, potem bawiąc się soulem i hip-hopem, zatrzymując się też nad tradycją funku, zarażając także rozwiązaniami nowej elektroniki, miksując m.in. Big Youth, 2day&2moro, Luisa Enriqueza, Microdisiacs, Little Miss Trinitron... Niczym w kalejdoskopie, ze smakiem i chęcią rozbawienia oraz umilenia słuchaczowi czasu, swój set układa na zasadzie muzycznego rollercoastera, przede wszystkim bawiąc wybranymi rarytasami z winylowej kolekcji. Można się doczepić, że to zwykły zabawowy set didżejski, bez nowatorstwa i technicznych innowacji, ale... po co miałby taki być? Solid Steel zawsze serwowała interesującą porcję muzyki imprezowej, tanecznej, rozrywkowej. Taki w istocie jest mix Scruffa, którego zabawa w dj`a wyraźnie bawi i radość ta udziela się przez cały czas trwania setu. Ja na tę przejażdżkę załapałem się od razu.
[Tomek Doksa]