polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
HEADSET Space Settings

HEADSET
Space Settings

Pierwsze, bardzo luźne skojarzenia: trochę Antipop Consortium, trochę Dntel, w kilku momentach podwodne brzmienie pierwszego Super Collider. Potem długo długo nic... Niby to hiphop, ale jednak nie do końca. Niby dużo tu elektronicznego jazzu. Dobry trop, ale jednak nie to. Elektronika? Na pewno nie w sensie stricte... Zacznijmy więc od początku.

Headset przewodzi Allen Avanessian z Plug Research, który skrzyknął najlepszych producetów ze swojej wytwórni (i nie tylko) oraz kilku ulubionych MC, aby pokazać światu nową drogę dla muzyki elektronicznej. Jazz, hiphop, elektronika i bóg wie co jeszcze spotykają się tu w niesłychanym miksie gatunków, którego nie sposób porównać do czegokolwiek. Doprawdy trudno opisać tę płytę słowami, jednak wystarczy rzut oka na listę zaproszonych do projektu muzyków i wszystko powoli staje się jasne.

Pierwsze skrzypce, oczywiście, gra sam Avanessian. Drugą postacią jest Jimmy Tamborello (Dntel, Figurine) i właśnie ta dwójka stworzyła większość muzyki na Space Settings. Ale to nie wszystko. Teraz trzymajcie się mocno. Na albumie tu i ówdzie pojawiają się między innymi: John Tejada, Deadelus, Thomas Fehlmann (Orb) oraz Beans (skojarzenia z APC są więc jak najbardziej na miejscu). Z mniej mi znanych wymienię tutaj tylko Lady Dragon, której japońskie rymowanie w utworze Grasping Claw robi ogromne wrażenie. Dodajmy jeszcze, że ojcem chrzestnym projektu jest Stefan Betke, szef wytwórni ~scape. Wszystko bowiem zaczęło się od propozycji stworzenia jednego tracka na składankę Staedtizism2.

Space Settings jest płytą bardzo równą. Jeśli miałbym się czepiać, to najgorszy jest początek, który za bardzo kojarzy mi się z Beans i, muszę przyznać, początkowo trochę zniechęcił mnie do całości. I na tym właściwie koniec słabych fragmentów. Muzyka osiąga apogeum we wspomnianym kawałku 'Grasping Claw', któremu od dłuższego czasu nie potrafię dać spokoju. Naprawdę dobre są elektro-jazzowe utwory, które kojarzą mi się z... Emade (posłuchajcie tylko 'Previously Smooth Sophistication'). Świetny jest też ostatni utwór - zaskakująco mroczny, ale jednocześnie subtelny. Rewelacyjne zakończenie rewelacyjnej płyty. Naprawdę polecam.

[Mikołaj Pasiński]