polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Cave In / Old Man Gloom / Bossk
Festsaal Kreuzberg | Berlin | 10.04.19

Berlin, obok Bostonu, Los Angeles, Londynu i Roadburn Festival, stał się jednym z pięciu miejsc, w których Old Man Gloom i Cave In oddali hołd, zmarłemu w tragicznych okolicznościach 28 marca 2018 roku, Calebowi Scofieldowi. Wieczór w świetnie nagłośnionym Festsaal Kreuzberg (znów bez fossy, barierek i ochroniarzy pod sceną) od samego początku wypełniała niecodzienna atmosfera oraz wyczuwalne na każdym kroku niezwykłe skupienie.

Old Man Gloom pierwszą połowę 70-minutowego występu prawie w całości poświęcił znakomitej, ostatniej płycie pt. The Ape of God, której zespół w Europie nie miał jeszcze okazji promować. Do regularnego składu, a więc Aarona Turnera (m.in. Isis, Sumac, Mamiffer, Thalassa), Santosa Montano oraz znanego z Converge Nate'a Newtona, w miejsce Scofielda dołączył frontman Cave In Stephen Brodsky i całość w bardzo eksperymentalnej oraz zaskakująco agresywnej formie zainaugurowała para „Shoulder Meat”/ „The Lash”. Zwłaszcza druga połowa pierwszego z nich, z liderującym Turnerem oraz genialnym Montano, zabrzmiała nad wyraz brutalnie. Choć ekstremalna dronowo-doomowa nawałnica rozpoczęła się od razu od potężnego natarcia, to i tak nabierała z każdym kolejnym kawałkiem coraz większej siły. Miażdżący motywami downtempo, wyśmienity „Common Species”. Rozszarpujący, niespodziewanie intensywny w wersji live „Burden”. Cudownie mroczny „Simia Dei”. Ale i tak najmocniej w tej części wypadł, grany chyba po raz pierwszy w ogóle, kolosalny, schizofreniczny, prawie 15-minutowy „A Hideous Nightmare Lies Upon The World”. Obłędne krzyki, tnące przejścia, wiercące dziury w umyśle repetycje oraz niezwykle wyraziste uderzenia ukazały najbardziej bestialską twarz doskonałej, łączącej wyjątkowy rozmach Converge, Isis i Sumac, hybrydy.

Drugą część setu wypełniły starsze, bardziej sludge'owe kompozycje, które można było usłyszeć już na trasie pięć lat temu. W kontekście śmierci Scofielda, jeszcze potężniejszego przekazu i mocy nabrał rewelacyjny „Gift”. Potem był interesujący nowy utwór (czyżby nowy album w drodze?), a finał rozpoczęła energetyczna i najszybsza w zestawie para „Sleeping With Snakes”/ „Skullstorm”. Koncert zamknął najlepszy tego dnia, fantastyczny, będący popisem sporych wokalnych możliwości Newtona, „To Carry the Flame”.

Cave In jedni cenią za łatwość mieszania stylów, drudzy zarzucają im zbyt dużą uległość wobec trendów. Od chaotic/ screamo/ melodic hardcore, metalcore, elementy emo, posthardcore, space rock aż po tzw. rock alternatywny. Rozpiętość niebywała i taki właśnie był ich koncert. Scofielda zastąpił wspominany już Newton, a całość stanowiła mieszankę wybuchową, w której zabrakło jedynie więcej miejsca dla debiutanckiego Until Your Heart Stops. Najlepsze były najmocniejsze w zestawie „Juggernaut” i „Serpents”. Słowa uznania dla występującego tego wieczoru również po raz wtóry Stephena Brodsky'iego. Nie jestem fanem melodyjnych i często zbyt melancholijnych utworów takich jak „Off to Ruin” czy „Big Riff”, ale trzeba przyznać, że jego forma wokalna, od czystego śpiewu po krzyk, prezentowała się imponująco. Zdziwiła nieco także frekwencja i odbiór Cave In, przy „Joy Opposites” czy „Dark Driving” sala była praktycznie pełna. Zdecydowane minusy to zapowiadające najnowszą płytę Amerykanów „Shake My Blood”, a zwłaszcza bardzo blady „All Illusion” (Final Transmission ma ukazać się 7 czerwca).

Kiedy rozpoczęty już o 19.30, przez brytyjski Bossk, niezwykły wieczór po niemal czterech godzinach miał się ku końcowi (Anglicy mający na koncie album Audio Noir jako kwartet prezentowali dość smętny post-rock, ale w opcji z pojawiającym się od czasu do czasu wokalistą zaserwowali już w miarę solidną sludge/ post-metalową surowość), po ostatnim planowanym w oficjalnej setliście „Sing My Loves” na scenę do Cave In, bez gitary, z mikrofonem nagle dołączył Aaron Turner! Miażdżąca, totalnie obezwładniająca dogrywka, w której zagrano utwór autorstwa Scofielda, z wydanej pod szyldem projektu Zozobra epki Savage Masters, pt. „The Cruelest Cut” zmiótł całkowicie. Cóż to był za hardcore'owy strzał! Lepszego zakończenia tego wyjątkowego dnia nie można było wymyślić.

[zdjęcia: Ewelina Kwiatkowska, Dariusz Rybus]

Bossk [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Bossk [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Bossk [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Bossk [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Bossk [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Old Man Gloom [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Old Man Gloom [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Old Man Gloom [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Old Man Gloom [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Old Man Gloom [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Old Man Gloom [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Old Man Gloom [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Old Man Gloom [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Old Man Gloom [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Old Man Gloom [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Cave In [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Cave In [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Cave In [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Cave In [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Cave In [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Cave In [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Cave In [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Cave In [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Cave In + Aaron Turner [fot. Ewelina Kwiatkowska]
Cave In + Aaron Turner [fot. Ewelina Kwiatkowska]