polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Alameda 4
Pogłos | Warszawa | 30.05.18

Z dotychczasowych wcieleń Alamedy, trio było moim ulubionym, więc bardzo mnie cieszy powrót projektu do psychodelii o trzonie rockowym. Kwartet, czyli trio poszerzone o gitarzystę Krzysztofa Kaliskiego, zagrało w Warszawie doskonały koncert z okazji premiery płyty. Nowy materiał na żywo wypadł nieco bardziej szorstko niż na płycie, czego zresztą można się było spodziewać. Na pierwszym planie pozostała jednak bliskowschodnia melodyka, odróżniająca muzykę kwartetu od tej nagranej w trio trio i stawiająca ją w okolicach Sun City Girls czy Master Musicians of Bukkake. Z drugiej strony, w instrumentalnych przejściach pojawiło się więcej intensywnej surowości a la Slint, a w głośniejszych momentach trochę więcej Brancki. To co na pewno pozostało stałe, to zdolność konstrukcji rozbudowanych kompozycji z wyrazistych riffów i zapadających w pamięć motywów. Na koniec koncertu pojawił się tytułowy utwór z płyty tria, w którym po raz pierwszy chyba wyraźnie usłyszałem tekst.

[zdjęcia: Piotr Lewandowski]

Alameda 4 [fot. Piotr Lewandowski]
Alameda 4 [fot. Piotr Lewandowski]
Alameda 4 [fot. Piotr Lewandowski]
Alameda 4 [fot. Piotr Lewandowski]
Alameda 4 [fot. Piotr Lewandowski]