Ahleuchatistas to skromny duet, który opiera się na brzmieniu gitary i perkusji, a wynikowa ich grania znajduje się gdzieś na osi pomiędzy Lightning Bolt a BNNT. Bo zespół wydaje się przede wszystkim stawiać na rozwijanie dźwiękowych faktur swoich instrumentów, zahaczając o noise rock. Czasem pojawiają się nieco bardziej melodyjne partie, ale Shane Parish i Ryan Oslance w beefheartowskim stylu eksplorują przede wszystkim swoje szalone i nieokiełznane pomysły, które nie zawsze muszą mieć domknięta formę. Czasem zwracają się w kierunku prostoty punk-rocka, kiedy indziej brzmią bardziej math-rockowo a nawet zanurzają się w ostre, metalowe brzmienia. Jednocześnie nie stronią od improwizacji i swobody, dzięki czemu gitarowe ściany dźwięku zlewają się z kaskadami perkusyjnych talerzy bardzo przyjemnie, a jednocześnie intrygująco. “Arrebato” ma bardzo przepastną dynamikę i kiedy spokojna, repetytywna melodia się skończy, duet nieraz wybucha. Te wyżyny możliwości brzmieniowych są z resztą osiągane bardzo często, ale duet umiejętnie rozkłada symetrię między budowaniem nawarstwiających się faktur, a bardziej spójnymi i zwartymi formami. Raz w rozpędzonej, trochę szalonej i przewrotnej rytmice, bliskiej Battles, kiedy indziej w nawarstwieniu pomysłów na granicy hałasu, z pod znaku wspomnianego Lightning Bolt. Nie są jednak tak repetytywnie mechaniczni jak ci pierwsi, ani rozszalali i przytłaczający jak ci drugi. Gdzieś pomiędzy, brzmią lekko a jednocześnie intensywnie i przekonująco.
[Jakub Knera]