polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Floating Points Elaenia

Floating Points
Elaenia

Po serii singlii (naliczyłem ich z tuzin) Sam Shepherd w końcu wypuścił album długogrający. To rozbudowane dzieło, w którym popisuje się swoimi pomysłami na tworzenie świeżej i ciekawej muzyki elektronicznej, ale też zmysłem kompozytorskim, który realizuje w pełni, zapraszając do studia rozbudowane ensemble. Elaenia łączy w sobie wiele wątków. Od mikrostruktur kompozycyjnych, zaplętlonych sampli po fantastycznie wykreowane brzmienia syntezatorów, aż wreszcie jazzowe instrumentarium, które w większym stopniu zmierza w kierunku rozwijających się przestrzennych, czasem nawet kosmicznych suit, aniżeli snujących się, ckliwych melodii spod znaku The Cinematic Orchestra. Pokazuje to w „Silhouettes (I, II & III), łapiąc grę zespołową, która otwiera się też na improwizację. Shepherd przekłada swoje elektroniczne pomysły na język zespołu, żywego organizmu, który oddycha, pulsuje i zaskakuje. Z jednej strony łączy syntezatorowe fascynacje do kosmiche musik, z drugiej uwypukla nowe wątki muzyki nu-jazzowej, które nie trącą myszką, ale brzmią świeżo i przekonująco. Nie jest przy tym nudny i przewidywalny, czego dobrym przykładem jest zamykający album „Peroration Six“ – rozpędzona kompozycja, którą w finale – gdy zmierza do kulminacyjnego crescendo, a w tle słychać smyczki i kosmiczny syntezator – Sheperd raptownie urywa, tak jakby ktoś właśnie odłączył prąd. Doskonałe posunięcie, które przy słuchaniu Elaenia pozostawia kolosalne wrażenie, aż chce się do tego materiału wracać po raz kolejny. 

[Jakub Knera]