polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Open Source Art Festival 2016
Państwowa Galeria Sztuki | Sopot | 9-10.09.16

Open Source Art Festival organizowany przez gdańską Kolonię Artystów po raz szósty w przestrzeni Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie ma zadanie niełatwe. Zarówno ze względu na przestrzeń galeryjną, ale też tzw. sopocką kulturę miejską, dookoła budynku która lawiruje gdzieś pomiędzy budkami z goframi i watą, shot-barami, molo, tłumem na Monte Cassino i dyskotekami. Zgrzyt kiedy wychodzi się z PGS na zatłoczony monciak i widzi, co się tam dzieje jest duży, więc tym bardziej należy jak fantastycznie organizatorom udało się wykreować przestrzeń wewnątrz.

OSA skupia się na różnych odsłonach muzyki elektronicznej, każdą edycję ogniskując wokół spinającego całość tematu. Takie zawężenie podejmuje w Polsce niewiele festiwali, bo i mało które potrafią wypracować spójny, konsekwentny program. Organizatorom tego wydarzenia się to udało, chociaż i festiwalowa formuła nie należy tu do najbardziej typowych – każdego dnia w programie znalazły się po trzy koncerty, czego rozwinięciem jednego dnia była bardziej klubowa odsłona noc w klubie Sfinks 700 oraz audiowizualna instalacja Alexa Augiera w Teatrze na Plaży (jednocześnie będąca premierą pierwszego wydawnictwa KA tego artysty) i wizualna praca Mirosława Filonika w oknie PGSu. Najważniejsze jednak jest to, że zarówno koncepcję, której tematem było światło udało się zrealizować znakomicie taki i white cube tej galerii spełnił doskonale swoją rolę przestrzeni muzycznej.

O tym, że klimat ma kolosalne znaczenie przy tym, jak odbieramy koncert, pokazał koncert Anny Zaradny. Artystka podświetlona z tyłu i z boku pomarańczowym reflektorem na krześle za laptopem wyglądała niczym mroczna królowa, czego wzmocnieniem była potężna muzyka, którą tworzy. Podobnie jak w Sokołowsku przed trzema tygodniami, tak i tu bazowała na materiale z “Go Go Theurgy”, jednak w Sopocie warunki do odbioru były lepsze - set brzmiał bardzo spójnie, a kolejne jego części doskonale budowały narrację i dramaturgię. Sam fakt, że inaczej się tego materiału słucha w całości, niż na dwustronnym winylu - teraz kolejne wątki gęstych repetycji i nakładających się warstw wzmocniły strukturę, przez co zabrzmiały intensywnie i wyczerpująco.

O ile u Zaradny muzyka była najważniejsza, a oświetlenie pomogło w jej odbiorze, o tyle w przypadku setu Paula Jebansama zdecydowanie większa uwagę przykuwały wizualizacje Tarika Barri. Artysta, który tworzy obrazy m.in. dla Thoma Yorke’a stworzył pionową ścianę wyglądającą niczym naturalne zjawiska świetlne, czasem przypominające deszcz, kiedy indziej płomiennie wypalającą się taśmę filmową, aż po bardziej abstrakcyjne wzory. Nieoczywistośc tych wizualizacji wciągała do tego stopnia, że zapominało się o samej muzyce. Na całe szczęście – Jebansam zagrał dosyć mdławo i przewidywalnie. Ambient, który zaproponował, nie dość, że trącił myszką to jeszcze nie było w nim jakichkolwiek punktów zaczepienia. Wizualizacje w zasadzie uratowały ten set, który pod względem muzycznym był miałki.

Straty nadrobił Samuel Kerridge, który zaserwował najbardziej rytmiczny koncert wieczoru, a jednocześnie najsilniej rozedrgany i intensywny. Generując dźwięki na samplerze, często sięgał po bity, które układał w nieregularnych formach, uzupełniając je mrocznymi i gęstymi drone’owymi pasażami. Wizualnie dopełniały migoczące światła, tworzące niesamowite cienie muzyka za jego plecami. I kiedy wydawałoby się, że to już koniec niespodzianek, wyjął gitarę elektryczną, którą połączył z quasi perkusyjnym brzmieniem, również generowanym za pomocą sampli. Brzmiało to momentami metalowo, kiedy malował instrumentem cięzkie frazy. Ale jednocześnie szalenie spójnie w połączeniu z elektroniką. Mocne zakończenie wieczoru.

Drugi dzień rozpoczał się polskim akcentem – Wilhelm Bras z oszczędnym migoczącym jasnym światłem w tle grał za syntezatorem w czołówce, jak na artystę z Górnego Śląska, krainy kopalni przystało. Jego koncert był najbardziej dynamiczny ze wszystkich podczas festiwalu, ale także bardzo intensywny. To, co ważne w przypadku OSA, to odpowiednie ustawienie się do odbioru muzyki, w przypadku Brasa najbardziej znaczące, żeby znaleźć się na linii pomiędzy frontowymi głośnikami i tylnym basowym. Wtedy w pełni można było docenić jego kunszt i sposób w jaki prowadzi narrację utworów. Oszczędniejszych w rytmiczne formy, ale skrupulatnie budowanych tkanek brzmieniowych. Bras po raz kolejny pokazał, że koncertowo jest jednym z najlepszych artystów nad Wisłą.

Ueno Masaaki również czerpał z gęstej kumulacji bitów i quasi-rytmicznych rozwiązań. Jego muzyka była szalenie gęsta, agresywna wręcz, bardzo złożona i wszechogarniająca. Japończyk generuje muzyczny chaos, który jednocześnie kontroluje, stopniowo doprowdzając do coraz większego natężenia muzyki. Wielokrotnie wręcz na granicy bólu, kiedy wszystko zlewa się w pulsującą i rozedrganą ścianę dźwięków, z wyczuwalnymi jednak poszczególnymi elementami kompozycji. To był zdecodywanie najbardziej intensywny koncert festiwalu, mocno w wymowie i niełatwy pod względem wytrzymałości.

Warto zaznaczyć, że drugiego dnia festiwalu, scenia została przesunięta o 90 stopni. Wszystko przez pryzmat ostatniej dwójki artystów, Marcusa Schmicklera i Carstena Goertza, którzy PGS postanowili wykorzystać jako pudło do stworzenia audiowizualnej instalacji. Artyści schowali się z boku, a w centrum "wypchnęli" na początku trochę zdezorientowaną publicznośc, która lawirowała międz słupami światła poruszającymi się do generowanego dźwięku. Całość przyjeła mocno abstrakcyjny charakter i bliżej temu setowi było do swego rodzaju performance czy instalacji właśnie, która wypełniła w całości przestrzeń, a zdezorientowanych od światła widzów zmierzyła ze świetlną grą rozjaśniającą niespodziewanie mroczną przestrzeń galerii. Efekt błądzenie, zaskakiwania, a w drugiej części koncertu także zróżnicowania kolorów świateł, stawiał widzów w obliczu nieoczekiwanego zjawiska, mocno wykraczającego poza charakter typowego koncertu. 

I właśnie te przekroczenia czy nowe spojrzenia na możliwości wypełnienia dźwiękiem i światłem przestrzeni koncertowej galerii stanowiły o sukcesie tegorocznego festiwalu OSA. Z jednej strony przez bardzo spójny dobór artystów, z drugiej przez umiejętne wizualne dopowiedzenie muzyki - nie przez typowe i mdłe wizualizacje, ale obraz bardzo często abstrakcyjny, ale zgrany z dźwiękiem, a czasem jedynie poprzez umiejętne oświetlenie. Także poprzez pokazanie, że taka galeryjna przestrzeń przy sprawnie kontrolowanym nagłośnieniu, może pełnić funkcje koncertowe i pozwala docenić walory muzyczne wszystkich koncertów. Na dodatek niezbyt rozbudowany ale wyczerpujący program, uzupełniony o audioziwualne instalacje pokazał, że to festiwal treściwy i wyczerpujący. No i chciałoby się tych koncertów jeszcze więcej, wyglądam kolejnej edycji.

PS. Łyżka dziegciu należy się publiczności, która w dużej mierze na każdym koncercie siedziała, zamiast otworzyć się na dźwięk i próbować kontemplować go w różny sposób. przez to z jednej strony blokowała innym lepszy odbiór a z drugiej sama go sobie psuła z powodu siadania w nieodpowiednim miejscu w stosunku do nagłośnienia.

[zdjęcia: Jakub Knera]

Anna Zaradny  [fot. Jakub Knera]
Wilhelm Bras [fot. Jakub Knera]
 
Marcus Schmickler & Carsten Goertz [fot. Jakub Knera]
 
Paul Jebanasam & Tarik Barri [fot. Jakub Knera]
Samuel Kerridge [fot. Jakub Knera]
Ueno Masaaki [fot. Jakub Knera]
Anna Zaradny [fot. Jakub Knera]
Anna Zaradny [fot. Jakub Knera]
Anna Zaradny [fot. Jakub Knera]
 
Paul Jebanasam & Tarik Barri [fot. Jakub Knera]
 
Paul Jebanasam & Tarik Barri [fot. Jakub Knera]
 
Paul Jebanasam & Tarik Barri [fot. Jakub Knera]
 
Paul Jebanasam & Tarik Barri [fot. Jakub Knera]
 
Samuel Kerridge [fot. Jakub Knera]
 
Samuel Kerridge [fot. Jakub Knera]
 
Samuel Kerridge [fot. Jakub Knera]
 
Samuel Kerridge [fot. Jakub Knera]
Wilhelm Bras [fot. Jakub Knera]
Wilhelm Bras [fot. Jakub Knera]
Wilhelm Bras [fot. Jakub Knera]
Wilhelm Bras [fot. Jakub Knera]
Ueno Masaaki [fot. Jakub Knera]
Ueno Masaaki [fot. Jakub Knera]
Ueno Masaaki [fot. Jakub Knera]
 
Marcus Schmickler & Carsten Goertz [fot. Jakub Knera]
 
Marcus Schmickler & Carsten Goertz [fot. Jakub Knera]
 
Marcus Schmickler & Carsten Goertz [fot. Jakub Knera]
Akton [fot. Jakub Knera]
AlexAugier / VVVoxel [fot. Jakub Knera]
Mirosław Filonik [fot. Jakub Knera]