polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Lomi Lomi Heroizm woli

Lomi Lomi
Heroizm woli

Warszawski kwartet Lomi Lomi wyskoczył na początku lata niczym królik z kapelusza, bo nie dość, że z inauguracyjnym koncertem podczas jednego z wieczorów Lado w mieście, przed którym o zespole wiadomo było bardzo niewiele, to od razu z płytą, która z miejsca ma szansę stać się jednym z ciekawszych i oryginalniejszych debiutów naszej sceny w tym roku. Zespół powołał do życia Piotr Domagalski (grający tu głównie na klawiszach) i cieszy, że jego pierwsze autorskie wyjście poza jazzowo-improwizowane okolice składa się w tak przyjemną i wciągającą formę. Skład dopełniają Mateusz Szemraj (nadające fajnego błysku cymbały) i sekcja rytmiczna z Krzysztofem Cybulskim i Arturem Lipińskim. Całość faktycznie wciąga od samego początku – zabawny i zabójczo rytmiczny "Do góry i na dół" to zarazem jeden z lepszych openerów, jakie ostatnio można było usłyszeć na polskich płytach. Drugim gwoździem będzie surrealistyczne "Halo halo halo halo", ale i cała reszta trzyma dobry i równy poziom, brzmiąc niebanalnie i świeżo, bardziej lekko niż ciężko, choć obok dość delikatnych i impresyjnych utworów trafiają się cięższe, brzmiące prawie jak wycinki z jakiejś improwizowanej, psychodelicznej sesji. Heroizm woli z premedytacją lawiruje jakby po marginesach różnych stylistyk - niemal tanecznych, piosenkowych form, ilustracyjnych pejzaży czy wspomnianej gorzkiej i ciężkawej psychodelii. W sposób przemyślany, ale błyskotliwie i z ładunkiem kontrolowanego szaleństwa klei się to wszystko w zwyczajnie fajną, bezpretensjonalną muzykę o wciągających właściwościach i jak ulał pasującą do Ladowego krajobrazu. Internet donosi, że Lomi Lomi to hawajski masaż o działaniu relaksującym, leczniczym i terapeutycznym w jednym. Tutaj też w sumie wszystko się zgadza. 

[Marcin Marchwiński]