polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Pohoda Festival 2015
Trenczyn | 09-11.07.15

Pohoda, to jeden z  największych na Słowacji festiwali promujących szersze spojrzenie na muzykę. Skupia artystów wykonujących przeróżne gatunki muzyki, zarówno mainstreamowych jak i alternatywnych. Impreza ma niewątpliwie conajmniej 2 mocne punkty:


-jakość prezentowanej muzyki - bardzo rzadko można się zawieść, raczej może nie odpowiadać gatunek muzyczny - choć i tu bywało wiele pozytywnych zaskoczeń,

-różnorodność - zauważamy coraz inteligentniej prowadzony plan występów, podzielony na streamy muzyczne - słuchacze poruszający się w podobnych obszarach muzyki mogą zobaczyć więcej koncertów, znaleźć czas na odpoczynek i posiłek.

W tym roku w festiwalowy lineup wkradło się sporo zmian, nie do końca na czas zakomunikowanych w press room, ale rozumiemy, że w związku ze zmianami managementu namiotu prasowego było trudniej skoordynować działania.Mamy nadzieję, że w przyszłym roku organizacja festiwalu weźmie pod uwagę częstszą aktualizację press boardu - co ułatwi dziennikarzom odnalezienie się w sieci występów. Ogromnie żałujemy kilku odwołanych koncertów jak np. Charlotte O'Connor zapowiadająca się bardzo interesująco. Trzeba jednak mieć na uwadze, że jesteśmy rozpieszczeni przez doskonałą organizację, więc dość malkontenctwa.Porównując do innych festiwali, Pohoda jest prawie doskonała.

Czwatrek 09.07.2015

Dzień rozpoczynający imprezę był mniej zasobny koncertowo, no i słusznie, bo ogromny obszar festiwalu zabiera sporo czasu na parking, zakwaterowanie itd, więc publiczność potrzebuje czasu, by zadomowić się na terenie imprezy.

W tym roku wyjątkowo scena Red Bull została ulokowana na przeciw Bazant Stage.Pierwszym występem, który odwiedziliśmy w Czwartek był Tricott - występujący dwukrotnie na festiwalu w 2014 roku.
Wybór sceny dla tak motorycznego zespołu był zaskakujący. Bardzo ciasna platforma na dachu autobusu nie pomagała zespołowi w wykonywaniu, a publiczności w odbiorze ich muzyki.

Głównym koncertem pierwszego dnia festiwalu był występ Manu Chao La Ventura. Publiczność przybyła licznie, momentami pod sceną było nawet zbyt ciasno i nerwowo. Musimy przyznać że występ MCLV pozostawił po sobie mieszane uczucia, mieliśmy wrażenie, że koncert składał się z kilku utworów wykonywanych w nieskończoność w różnych wersjach. Atmosfera występu była delikatnie mówiąc jarmarczna, choć napewno komercyjnie, biorąc pod uwagę liczbę słuchaczy -  wysoce efektywna.

Piątek 10.07.2015

Drugi dzień rozpoczeliśmy od koncertu Falgrapp na scenie SLSP skupiającej się na prezentacji muzyki elektronicznej.
Bardzo dobre rozpoczęcie niezbyt upalnego dnia - muzycznie od razu nasuwają się skojarzenia z Bonobo, Submotion Orchestra.Doskonałe nagłośnienie, w sumie przez wszystkie późniejsze koncerty na tej scenie przyczyniło się do podniesienia jakości odbioru koncertów.

Niewątpliwym wydarzeniem festiwalu był koncert, a właściwie spektakl muzyczny Daugh Daughters.Zespół z Ukrainy, wyłącznie żeński ,zaangażowany politycznie i społecznie. Każda wykonawczyni opowiadała odrębną historię ilustrowaną muzyką zespołu i to był pierwszy z kilku najbardziej interesujących koncertów w namiocie Europa, wypełnionych tego dnia po brzegi.

Kolejnym na bardzo krótko odwiedzonym koncertem był występ Erotic Market na scenie SLSP - niestety zespół nie zaoferował nic więcej niż popowy set. Szybko przemieściliśmy się zatem na scenę Orange, tradycyjnie prezentującą różne odmiany etnicznej muzyki. Koncert Tikken Jah Fakoly przywodził na myśl najlepsze koncerty z lat 90 w muzyce reggae, występy Burning Spear, Alpha Blondie itd. Bardzo fajny relaksujący koncert i nietuzinkowe umięjętności muzyków wykonujących ten popularny styl muzyki.

W kolejnym występie w namiocie Europa pokładałem spore nadzieje, niestety nagłośnienie zespołu Komara było conajmniej uciążliwe w odbiorze - płaski dźwięk i nakładające się na siebie rejestry uniemożliwiały wysłuchanie koncertu, postanowiliśmy więc kolektywnie, że najwyższy czas na chwilę odetchnąć przed występem Einsturzende Neuerbauten.

Einstürzende Neubauten podjęło świadomą grę z publicznością i tak przebiegał cały ich koncert. Prekursorzy industrialnych brzmień tworzyli spektakl razem ze słuchaczami, choć mam wrażenie, że z przewagą zabawy z formą koncertu. Niemniej miło było uczestniczyć w występie legendarnych prekursorów industrialu. Trzeba przyznać że jak co roku, koncerty zamykające dzień na scenie Orange niezmiennie zaliczają się do najciekawszych na festiwalu.

Ostatnim koncertem w którym uczestniczyliśmy tego dnia był występ Die Atnwoord. Czysta ciekawość nie pozwoliła ominąć tego wydarzenia i jak potem wynikło z burzliwej dyskusji na temat tego koncertu, wszyscy mieliśmy podobne wrażenie - świetnie wyprodukowane widowisko nastawione na sprzedaż produktu - przemyślane do granic możliwości i nastawione na wzbudzenie kontrowersji. Pomimo tego, że cały "przekaz" to "negatywne wibracje" widowisko było bardzo przyciągające uwagę, pozostawiające jednak mieszane uczucia.


Sobota 11.09.2015

Festiwal oraz aura osiągnęły szczyt. Temperatura dochodziła do ok. 33 stopni i tak przebiegał cały Sobotni dzień. Rozpoczęliśmy od Orange Stage i ciekawostki, koncertu Chiki liki tu-a. Było wesoło, z przymrużeniem oka, skojarzenia mieliśmy z rodzimym Łąki Łan. Chwilę później na Budiś Stage słuchaliśmy koncertu Chorwackiego Vlasta Popić. Noisowe trio (perkusja/wokal, bas/wokal i gitara/wokal) dało nam popalić w pełnym słońcu, bardzo dobre kompozycje, znakomicie skomponowane riffy, niebanalne mimo prostoty.

Po chwili przerwy na głównej scenie rozpoczął się koncert Lola Marsh, to był drugi występ Izraelskiej artyski na Pohoda Festival, bardzo liryczny i dobrze przyjęty koncert, choć myślę, że mógłby być lepszy w odbiorze w jednym z bardziej kameralnych namiotów.


Po ekspresowym przemieszczeniu się na maksymalnie wypełnioną scenę Europa mieliśmy przyjemność uczestniczyć w koncercie Kubaństo-Francuskiego duetu Ibeyi. Wszystkie utwory skomponowane i wykonane przez Lisę i Naomi zatrzymały nas prawie do końca występu - to było jedno z naszych odkryć festiwalu. Mało kto gra teraz taką muzykę, pełną folkowych i osobistych nawiązań. Śmiało stwierdzam, że to był jeden z najlepszych i najbardziej zapadających w pamięć koncertów tegorocznej edycji festiwalu.

Pod koniec koncertu Ibeyi szybko przenieśliśmy się ponownie na Budiś by zobaczć występ Serbskiego trio Repetitor. Klimat bardzo zbliżony do Vlasta Popic, gitarowy noise w bardzo zacnym stylu, miło posłuchać zespołów umiejętnie sięgających do najlepszych wzorców takiego grania. Repetitor miał zagrać na ubiegłorocznej edycji, niestety do występu nie doszło, tym bardziej cieszymy się, że odwiedziliśmy ich koncert w tym roku.

Następnie przelotem na scenie Nay - słuchaliśmy koncertu klasyki Słowackiego ska - Polemic, ale szczerze mówiąc występ nas bardzo zawiódł.Miałem wrażenie, że artyści Polemic bardziej "odtwarzali muzykę" niż grali ją dla publiczności - szkoda, bo pamiętam ich bardzo dobre występy sprzed kilkunastu i kilku lat wstecz.

Organizatorzy koncertu Björk niestety nie zezwolili na obecność prasy, więc występ oglądaliśmy wraz z publicznością. Muzycznie i wizualnie było to ciekawe widowisko, choć natłok ciągle przemieszczających się ludzi nie pomagał w odbiorze muzyki. Nie zabrakło najbardziej znanych utworów jak "Hunter", " All Is Full Of Love". Zaskoczyła nas pora koncertu, raczej oczekiwaliśmy headlinera na koniec, a koncert rozpoczął się o 20:00.

Ostatnim występem festiwalu, który wart był odnotowania był Roni Size Reprazent w namiocie SLSP, i jak co roku koncertem na tej scenie zamykamy relację z Pohody. Pomimo rozmiaru tego namiotu oraz ilości publiczności, odbiór muzyki był świetny i doskonale wpasowujący się w oczekiwania.

Podsumowyjąc imprezę, mamy nadzieję, że komunikacja namiotu prasowego dogoni dotychczasowy standard. Jeśli chodzi o całość Pohoda Festival, to z jesteśmy przekonani, że to niezmiennie jeden z wartych odwiedzienia punktów na festiwalowej mapie Europy.

 

[zdjęcia: Michał Kamienik]

Roni Size Reprazent [fot. Michał Kamienik]
Polemic [fot. Michał Kamienik]
Roni Size Reprazent [fot. Michał Kamienik]
Polemic [fot. Michał Kamienik]
Polemic [fot. Michał Kamienik]
Elektro Guzzi [fot. Michał Kamienik]
Elektro Guzzi [fot. Michał Kamienik]
Elektro Guzzi [fot. Michał Kamienik]
Ibeyi [fot. Michał Kamienik]
Ibeyi [fot. Michał Kamienik]
Ibeyi [fot. Michał Kamienik]
Ibeyi [fot. Michał Kamienik]
Repetitor [fot. Michał Kamienik]
Repetitor [fot. Michał Kamienik]
Lola Marsh [fot. Michał Kamienik]
Repetitor [fot. Michał Kamienik]
Lola Marsh [fot. Michał Kamienik]
Lola Marsh [fot. Michał Kamienik]
Vlasta Popić [fot. Michał Kamienik]
Vlasta Popić [fot. Michał Kamienik]
Vlasta Popić [fot. Michał Kamienik]
Chiki liki tu-a [fot. Michał Kamienik]
Chiki liki tu-a [fot. Michał Kamienik]
Die Antwoord [fot. Michał Kamienik]
Die Antwoord [fot. Michał Kamienik]
Die Antwoord [fot. Michał Kamienik]
Die Antwoord [fot. Michał Kamienik]
Einstürzende Neubauten [fot. Michał Kamienik]
Einstürzende Neubauten [fot. Michał Kamienik]
Einstürzende Neubauten [fot. Michał Kamienik]
Einstürzende Neubauten [fot. Michał Kamienik]
Komara [fot. Michał Kamienik]
Einstürzende Neubauten [fot. Michał Kamienik]
Tiken Jah Fakoly [fot. Michał Kamienik]
Komara [fot. Michał Kamienik]
Tiken Jah Fakoly [fot. Michał Kamienik]
Erotic Market [fot. Michał Kamienik]
Tiken Jah Fakoly [fot. Michał Kamienik]
Daugh Daughters [fot. Michał Kamienik]
Daugh Daughters [fot. Michał Kamienik]
Daugh Daughters [fot. Michał Kamienik]
Daugh Daughters [fot. Michał Kamienik]
Daugh Daughters [fot. Michał Kamienik]
Fallgrapp [fot. Michał Kamienik]
Fallgrapp [fot. Michał Kamienik]
Fallgrapp [fot. Michał Kamienik]
Fallgrapp [fot. Michał Kamienik]
Manu Chao La Ventura [fot. Michał Kamienik]
Tricott [fot. Michał Kamienik]
Tricott [fot. Michał Kamienik]
Manu Chao La Ventura [fot. Michał Kamienik]
Manu Chao La Ventura [fot. Michał Kamienik]