polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
RSS B0YS / Boring Drug S000ND WYTH W000ND / 2-CE

RSS B0YS / Boring Drug
S000ND WYTH W000ND / 2-CE

Pomimo tego, że oba, opisane za chwilę wydawnictwa, na swoich okładkach mają wymienionych autorów, nie można nie wspomnieć o jeszcze jednej postaci, która na równi wpłynęła na to jak finalnie te nagrania brzmią. Płyty wychodzą w katalogu Altanova Press, założonym przez Sebastiana Buczka, który zasłynął przede wszystkim tym, że sam swoje płyty tworzy (nie tłoczy, tylko tworzy właśnie) i na dodatek robi to na różnej jakości materiałach: pszczelim wosku, szelaku, plexi, a nawet – uwaga – na czekoladzie czy metalu. Płyta Boring Drug została nagrana na pszczelim wosku, a następnie powielana na ręcznej prasie z miedzianej matrycy w barwionym i naturalnym PCL. Jedna z dwóch płyt RSS B0YS to natomiast ośmiocalówka (sic!) wykonana z politereftalanu etylenu, wycięta na zmodyfikowanej maszynie do wycinania pocztówej dźwiękowych. Samo pisanie o tym wszystkim już wprowadza analizę tych dwóch materiałów na wyższy poziom, a fakt że dysk RSS B0YS ma dwie dziurki jedną w tradycyjnym miejscu, a drugą dwa milimetry obok, co sprawia że igła w rowku, a za nią ramię gramofonu kręci się jak szalone, niczym pijana baletnica – nadaje wydawnictwu więcej znaczeń nie tylko w kategoriach treści ale też formy.

W przypadku RSS B0YS mamy do czynienia z niedługą kompozycją, która charakteryzuje się wolnym miarowym rytmem, z czasem wysuwającymi się smugami w tle, w wolniejszej lub szybszej wersji. Bo de facto z jednego utworu można zrobić” tutaj aż cztery, w zależności od tego którą dziurkę uznamy za oś kompozycji, ale też od tego w jakim tempie odtworzymy winyl. Można też zmieniać prędkość podczas słuchania i wtedy dopiero zaczyna się zabawa. Boring Drug to z kolei utwór „2-CE”, który o kolejny zawał może przyprawić przy zdejmowaniu z gramofonu, gdy cały się wygina. Jakość jest tu o wiele bardziej lo-fi, ale jest to też kompozycja bardziej efemeryczna, rozwlekły, z rozpędzoną ale znajdującą się w drugim planie częścią rytmiczną, skutecznie zagłuszaną przez pierwszoplanowe syntezatory. Nie ma tu tak bardzo wyraźnej struktury jako utwory, które grupa zamieszcza na profilu na soundcloud zespołu czy utwór na kompilacji The Artists. Dodatkiem jest tekst Andrzeja Szpindlera załączone w kopercie.

W tych dwóch wydawnictwach tylko częściowo chodzi o muzykę, ważne jest też  tworzenie pewnych artefaktów, ręcznie przygotowanych egzemplarzy, każdego osobno (więc każdy może minimalnie inaczej brzmieć), przez co same w sobie są dziełem artystycznym, instalacją, tworzywempozbawione nośnika, w wersji cyfrowej stają się nieco bezbarwne (no i to tańczące ramię!). Z jednej strony dostajemy tu zalążek twórczości dwóch zespołów, a z drugiej – i to jest chyba bardziej ciekawe – niesamowity kunszt twórczy Sebastiana Buczka, który z precyzją przykłada się do stworzenia nośnika, jego brzmienia, możliwości, gdzie każdy detal ma kolosalne znaczenie. 

[Jakub Knera]