polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
VUYVR Incinerated Gods

VUYVR
Incinerated Gods

Szwajcarski VUYVR wywarł spore wrażenie płytą Eiskalt - był to jeden z najlepszych zeszłorocznych metalowych debiutów. Znakomite zbilansowanie reguł black metalu z zapożyczeniami charakteryzującymi hardcore oraz sludge przełożyło się na jedno z najciekawszych dzieł, w przeżywającym ostatnio mały renesans, gatunku.

Incinerated Gods mimo, że jest epką zawierającą tylko cztery utwory, wzbudza nie mniejsze emocje niż ubiegłoroczny, pełnowymiarowy debiut. Duża w tym zasługa agresywniejszych oraz bardziej złożonych i dłuższych kompozycji. Trwające pięć lub więcej minut utwory skutecznie wprowadzają słuchacza w plątaninę niekończących się zwrotów akcji, które najczęściej dokonują się za sprawą bardzo przemyślanych repetycji.

Otwierający „Spring of the Jordan” z miejsca przenosi w świat mrocznej atmosfery, serwując zarówno w warstwie muzycznej jak i tekstowej przekaz pełen brutalnego chaosu. Przez cały czas prowadzą go apokaliptyczne riffy, które tracą swoją moc dopiero w końcówce, potęgując tym samym wydźwięk słów: „Baptize and flow into the Dead Sea, Baptize and dry out”. Doskonałe zmiany tempa i regulacja intensywności, zarówno perkusji oraz gitar, wywołują niesamowite poczucie świeżości, które wzmacniane jest przez retrospekcje oraz powtórzenia poszczególnych partii. Idealnie zrównoważenie natężenia oraz agresji można także usłyszeć w wzbogaconym o wątki postmetalowe „Hate Is A Black Hole”, którego końcowa faza dostarcza sporo przestrzeni do egzystencjalnej refleksji. Jak przystało na black metal, przemyślenia oscylują w obrębie ograniczeń człowieka, czego przykładem kategoryczny motyw Lebensraum w „Infected Water”. Jedyna rzecz do której można się przyczepić to nagłe zakończenie tej mistrzowskiej pod względem technicznym przeprawy. Druzgocąca melodyjność zostaje gwałtownie przerwana i po dwuminutowym dronie utwór zapada się w ciszy. Oczekiwane rozwinięcie pojawia się dopiero w następnym crustowym „Devoured”, który przywołuje klimat debiutanckiego Eiskalt. Znakomita partia basu kontrastuje z wokalnym szaleństwem, przez co delikatnie podcina kompozycję oraz wieńczy bardzo ponurą całość.

W myśl przekazu zamykającego to wydawnictwo, można stwierdzić, że Incinerated Gods pochłonie każdego, kto będzie miał ochotę zmierzyć się z ambitnym i wymagającym cierpliwości, bezkompromisowym, blackmetalowym przekazem. Wzorowo dokonana na tej epce zmiana perkusisty rozbudza apetyt na kolejny, być może jeszcze potężniejszy długogrający album VUYVR.

[Dariusz Rybus]