polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Adult Jazz Gist Is

Adult Jazz
Gist Is

Gdybym miał kategoryzować tegoroczne festiwale pod względem muzycznych odkryć, na pierwszym miejscu znalazłby się gdański Soundrive, na którym po raz pierwszy zetknąłem się z kwartetem Adult Jazz. Nie ma on jednak z jazzem nic wspólnego, a ich rodowodu należy szukać raczej w indie rocku i amerykańskim folku w dość jednak nietypowej odsłonie, ponieważ Brytyjczycy skutecznie walczą z formą piosenek, przyległych do tych gatunków. Często za główną warstwę biorą ambientowe pasaże, które ubierają w subtelne, nierówne partie perkusji i delikatne zagrania na gitarach, wsparte melodiami trąbek i fantastycznym wokalem Harry Burgessa, raz faseltowym niczym Charlie Looker w nieodżałowanym Extra Life, kiedy indziej bardziej basowym. 

Jeśli Adult Jazz sięgają po tradycyjną formę indie-rockowej piosenki, robią to przy okazji, czasem, na chwilę. Nie interesuje ich epatowanie prostą formułą i bardzo często komplikują wszystko wykorzystywanymi środkami, ich strukturalnym rozłożeniem, akcentem na poszczególne części utworów, a także pozbawianie kompozycji momentów chwytliwych i przebojowych. Refrenów tutaj nie ma, bo i trudno ich wymagać w piosenkach, które średnio trwają ponad 5 i pół minuty. Adult Jazz popisują się brawurową erudycją – wiedzą, że mniej znaczy lepiej, jak swoje instrumentarium wykorzystać jak najkorzystniej, aby brzmiało chwytliwie a jednocześnie bardzo oryginalnie. I nie ma w tym studyjnych popisów, ponieważ doskonale radzą sobie na żywo: wymieniają się instrumentami, potrafią bazować na rytmie, ale też wokale z pojedynczymi liniami melodycznymi intrygująco łączyć z ciszą. Jeśli miałbym pokusić się o rozszyfrowanie ich nazwy, to hasło „jazz” nawiązywałoby do rozwiązań formalnych i strukturalnych kompozycji, nieoczywistych, nierównych i ciężkich do jednoznacznego scharakteryzowania. „Adult“ natomiast ukazuje bardzo silną już na debiucie dojrzałość, świadomość języka oraz tego co i jak chcą powiedzieć. Ta interpretacja nazwy kwartetu pewnie nie łączy się z jej pierwotnym założeniem, ale dobrze podsumowuje ten jakże ciekawy i fascynujący twór. Jedna z najoryginalniejszych tegorocznych płyt. 

[Jakub Knera]