polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
sPace moNkey The Karman Line

sPace moNkey
The Karman Line

Już sam tytuł debiutanckiego albumu duetu Morten Qvenild - Gard Nilssen, oznaczający umowną granicę między Ziemią a przestrzenią kosmiczną,  w pewien szczególny sposób pasuje do jego zawartości. Stali współpracownicy trębacza Matiasa Eicka (Qvenild przez kilka lat grał też m.in. w Shining) wyszli daleko poza dość bezpieczny akustyczny zestaw fortepian-perkusja, ba, w ogóle daleko wykraczając poza idiom jazzu jako takiego. ECM, dla którego zespół Eicka swoje płyty nagrywał, pewnie takiego materiału by nie wydał. Mocna to płyta, ciekawa i nieprzewidywalna, zanurzona w niespokojnej, czasem iście kosmicznej atmosferze, choć pierwsze jej fragmenty jeszcze tego nie zapowiadają. Liryczne otwarcie przywodzi na myśl choćby składy Svenssona czy Gustavssena, ale obecne tutaj podskórne drżenie czy drobne dźwięki z dalszego planu nie pozostawiają w spokoju. Komponowana w trakcie gry muzyka rozpostarta jest dość szeroko, stanowi jednak spójną opowieść z wieloma zapadającymi w pamięć wątkami. Już pierwszy utwór przełamany zostaje perkusyjno-elektroniczno-fortpianową nawałnicą, ciężkie noise'owe zgrzyty będą też pojawiać się w kolejnych odsłonach, ale nawet tym spokojniejszym, leniwie mijającym fragmentom (choć odrobinę ocierającym się o pewien patos)  udaje się nadać właściwego smaku – czy to dzięki niespokojnej perkusji, czy dzięki ambientowym plamom, chropowatym zwarciom i innym elektroakustycznym eksperymentom. Koncepcja duetu wychodzącego poza możliwości swojego instrumentarium i przekraczającego stylistyczną barierę mogła się nie udać, jednak moim zdaniem wyszła tutaj dobrze, szczególnie dzięki kreatywnemu podejściu oraz umiejętnemu połączeniu wykonawczej precyzji i wyrafinowania z pewną dozą szaleństwa. W rezultacie zasoby bardzo prężnie rozwijającej się wytwórni Hubro powiększył kolejny ciekawy i intrygujący głos.

[Marcin Marchwiński]