polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Alex Ward  wywiad

Alex Ward
wywiad

Click here for the English version of this article.

Klarnecista/gitarzysta (i nie tylko) Alex Ward zaczął na poważnie przygodę z muzyką w wieku 12 lat, gdy już wtedy spotkał się z samym Derekiem Baileyem. Od tamtego czasu miał za sobą wiele fascynujących kooperacji z takimi artystami jak sam właśnie Bailey, Eugene Chadbourne, Lol Coxhill czy Weasel Walter The Flying Luttenbachers.

W maju Alex Ward zagościł razem z Thurstonem Moore’em i Adamem Gołębiewskim na festiwalu KODY w Lublinie. O swoich muzycznych początkach, inspiracjach wspólnym graniu z Thurstonem i styczności z Polską można przeczytać w wywiadzie poniżej.

Jakub Krawczyński: Wiem, że początkowo operowałeś wyłącznie na klarnecie, co Cię skłoniło do sięgnięcia po gitarę?

Alex Ward: Gitara była instrumentem, na którym pogrywałem sobie w dość swobodny sposób, bez formalnego przygotowania (co w ciekawy sposób kontrastowało z klasyczną edukacji jaką otrzymałem w dziedzinie klarnetu i fortepiano). Gdy zainteresowało mnie tworzenie i granie muzyki rockowej, zacząłem do tego celu używać gitary (przede wszystkim w zespolu Camp Blackfoot, istniejącym między 1996 a 2001), no i tym samym wypracowałem własne podejście do tego instrumentu. Po tym jak zachęcił mnie Steve Noble, w 2001, zacząłem także wykorzystywać gitarę do wolnej improwizacji (którą uskuteczniałem na klarnecie od końcówki lat 80.)

Jak to się stało, że zostałeś jednym z uczniów Dereka Baileya? Poszperałem trochę i wyszło na to, że musieliście się spotkać gdy byłeś bardzo, bardzo młody. To spotkanie musiało wywrócić cały Twój świat. 

Poznaliśmy się z Derekiem w 1986 podczas warsztatów improwizacyjnych w Community Music. Perspektywa tego, że mógłbym się z nim spotkać była dla mnie wielce ekscytująca, bo już wtedy byłem fanem jego muzyki (szczególnie chwyciła mnie jedna z jego akustycznych, solowych sesji którą usłyszałem w radiu, a później wydano ją na albumie “Drop Me Off At 96th”). Po tym wydarzeniu, zaprosił mnie do siebie do domu gdzie graliśmy razem, a potem zaczął korzystać z moich usług w trakcie występów na żywo z Company. Nigdy jednak nie nazwałbym siebie jego uczniem…Nasze pierwsze spotkanie miało character raczej formalny I nawet wtedy nie nazwałbym tego co zrobił nauczaniem – po prostu dobierał różnych ludzi do wspólnego grania (myślę, że przez te wszystkie lata, miewał studentów gitary, których uczył konwencjonalnych technik, ale nie wydaje mi się, żeby widział sens w nauczaniu improwizacji).

Czy Twoi rodzice wspierali Cię w podjęciu tej muzycznej ścieżki w tak młodym wieku, czy troche się ze sobą spieraliście?

Zawsze mnie wspierali i nadal to robią, ale oczywiście miewali/mają obawy co do finansowych aspektów poświęcenia się w całości takiego rodzaju karierze – oczywiście ich wątpliwości nie są nieuzasadnione.

Współpracowałeś z wieloma świetnymi muzykami spoza Wysp Brytyjskich, wliczając w to Amerykanów takich, jak choćby Weasel Walter czy Eugene Chadbourne, czy wielu innych. Jak doszło do powstania tych amerykańskich koneksji?

Weasel i Eugene znajdują się na szczycie mojej listy ulubionych muzyków, z którymi grałem. Nie do końca jestem przekonany czy możemy tutaj mówić o konkretnych amerykańskich koneksjach – jest to muzyka międzynarodowa i uważam, że większość ludzi z nią związanych, niezależnie od stażu, w końcu będzie miało do czynienia z muzykami z wielu różnych krajów. Muszę jednak powiedzieć, że muzyka amerykańska z pewnością zalicza się do grona tych dla nie najważniejszych – jako słuchacza. Zawsze czerpałem wiele inspiracji z jazzu/free-jazzu, rocka, country, bluesa, itp. – z czego wszystkie te style wywodziły się (przynajmniej początkowo) z Ameryki. Tak więc pracowanie z ludźmi z kulturowym doświadczeniem z pierwszej ręki zawsze jest dla mnie czymś wyjątkowym.

Część recenzentów okazyjnie doszukiwała się pewnego elementu klezmeru w Twoim graniu na klarnecie. Czy zgodziłbyś się z tym / i mógł szerzej o tym wspomnieć?

Myślę, że to raczej zbieg okoliczności. Niesamowita elastyczność tonacji klarnetu jest tym, czym właśnie mnie do niego przyciągnęło a klezmer bez wątpienia korzysta z takowych dobrodziejstw tego instrumentu – ale pomimo tego, że szanuję tę muzykę i ją lubię, nie jest jednak dziedziną w której czuje się szczególnie oblatany, nie poczyniłem też żadnych poważnych kroków by podjąć się jej zgłębienia ani grania.

Porozmawiajmy teraz o Twoim niedawnym występie na Festiwalu KODY w Lublinie. Czy mógłbyś przybliżyć trochę jak doszło do powstania tria z Thurstonem i Adamem Gołębiewskim?

Z tego co wiem, Thurston i Adam planowali zagrać razem, festiwal zasugerował konfigurację tria i Thurston zaproponował mnie jako trzecią osobę – no i oczywiście z wielką radością zaakcepotwałem to.

Jak się w ogóle poznaliście z Thurstonem? Odkąd zacząłeś nim troszkę grać w trakcie ostatniej półtorej dekady, jak się rozwinęła wasza wzajemna interakcja? 

Z Thurstonem zagrałem po raz pierwszy w 1996 – w duecie (The XIII Ghosts), gdzie razem nagrywaliśmy materiał z Derekiem Baileyem, a wytwórnia Infinite Chug zaproponowała wydanie split-albumu: z Derekiem na jednej stronie, a mojej kooperacji z Thurstonem na drugiej. Thurstonowi się to spodobało i myślę, że dużo mówi to o jego otwartości i entuzjazmu wobec świeżych doświadczeń związanych z muzyką – sam fakt, że przyjechał z drugiego końca Londynu by rejestrować materiał z ludźmi, których nigdy wcześniej nie spotkał. A wszystko odbywało się w obskurnym studiu, tuż przed wieczornym koncertem Sonic Youth. Później zagraliśmy ze sobą ponownie 16 lat później, jako część zorganizowanego przez niego wieczornego eventu „Poetry & Noise” w Cafe Oto. Od tamtej pory Thurston przeprowadził się do Londynu i mocno zaangażował się w tutejsząscenę eksperymentalno-improwizatorską. Widujemy się dosyć regularnie – ale występ w Lublinie był dopiero naszym trzecim wspólnym koncertem.

Jakie były Twoje odczucia odnośnie festiwalu? Byłeś zadowolony ze swojego wykonania? Czy grałeś już kiedyś w Polsce?

Festiwal był świetny. Byłem tutaj tylko przez dwa dni ale każda spędzona tutaj chwila była pełna przyjemności. Tak, byłem bardzo ukontentowany swoim występem – oby to trio mogło jeszcze kiedyś zagrać razem. Była to moja pierwsza wizyta w Polsce – mam nadzieję, że jeszcze tu kiedyś wkrótce zagoszczę.

Jako że z Thurstonem znałeś się już od jakiegoś czasu i zakładam, że z Adamem wcześniej nie grałeś – jak Ci się udało zgrać z osobą o tak przytłaczającej i intensywnej prezencji?

Przytłaczający i intensywny styl jest dobry – im więcej ktoś wnosi do wykonania, tym jestem szczęśliwszy. Poza tymi aspektami jego stylu, Adam także odznacza się umiejętnością szybkiego reagowania i ma dobry słuch muzyczny. Współpraca z nim była prawdziwą przyjemnością.

Kiedy naszkicowaliście swój koncept na występ podczas festiwalu KODY? Jak w waszych umysłach interpretowaliście tematykę czasu?

Nie było żadnego specjalnego konceptu i z tego co wiem, nie podejmowaliśmy się wyłącznie interpretacji tematyki „czasu” (chociaż czas jest dla mnie zawsze ważnym elementem w jakiejkolwiek muzyce, którą tworzę i odnośnie związku pomiędzy czasem w ujęciu fizycznym i psychologicznym – myślę o nim nieustannie).

Mógłbyś coś jeszcze powiedzieć o samej strukturze waszego występu? Do jakiego stopnia wasze własne wytyczne były konkretnie nakreślone, a w jakim stopniu były pozostawione przypadkowi?

Jedynym stałem elementem była jedynie długość naszego wykonania. Poza tym aspektem, była to czysta improwizacja oparta na decyzjach ad hoc i bieżących reakcjach na to, co właśnie słyszeliśmy.

W jakiej formie ćwiczyliście ze sobą przed festiwalem? Jak dużo mieliście na to czasu?

Jako trio nigdy nie mieliśmy okazji grać ze sobą przed tym koncertem. Graliśmy trochę podczas soundchecku aby przyzwyczaić się do dźwiękowej konfiguracji pomieszczenia i ocenić na ile będzie nam potrzebna amplifikacja. W trakcie tychże prób, stało się dla nas szybko oczywiste, że nie będziemy mieli żadnych problemów ze wspólnym odnalezieniem się – i właśnie wtedy (a przynajmniej dla mnie) było właśnie najlepiej zakończyć ten soundcheck najszybciej jak tylko możliwe, aby nie wybiec za daleko w przyszłość w muzyczne alejki, które lepiej byłoby eksplorować już w momencie występu.

Jak utrzymujesz się w swojej tonacji pośrodku całego tego ogłuszającego hałasu w trakcie takich koncertów?

Rzadko postrzegam swoje improwizatorskie występy w kategoriach “tonacji”. Czasami Thurston używa w swoim graniu elementów muzyki drone, które sugerują pewną tonację, ale oczywiście drony rzadko sprawiają trudności w nadążaniu za nimi. Przy odrobinie wybalansowania ze strony konsolety, byłem w stanie usłyszeć wszystko co grałem zarówno ja, Adam, jak i Thurston. Więc nie było problemów. Jeśli chodzi o samą głośność, to powiedziałbym, że ten występ był nieco bardziej stonowany niż moje poprzednie z Thurstonem.

A teraz trochę o czym innym… Jakie masz doświadczenie z polską muzyką w ogóle? Czy są jacyś artyści, którymi jesteś szczególnie zafascynowany?

Moje obycie z polską muzyką jest dużo słabsze niż tego bym chciał, chociaż jest to coś co zamierzam skorygować. Prawdopodobnie najbardziej jestem zaznajomiony z dwudziestowieczną muzyką klasyczną, a muzyka Lutosławskiego i Pendereckiego była dla mnie w wielu momentach mojego życia bardzo ważna. Bardzo późnym wieczorem po naszym koncercie, odbył się tam spontaniczny występ tradycyjnej polskiej muzyki wokalnej (bez akompaniamentu), która zapadła mi bardzo w pamięć i poruszyła.

Czy starasz się także podążać za muzyką poza free-jazzem i awangardą? Jaką muzyką jesteś zaabsorbowany jako słuchacz?

Równie wielce co free-jazz i improwizacja interesują mnie rock i muzyka “klasyczna”. Przyznaję, że – na lepsze i gorsze – spędzam więcej czasu pogłębiając wiedzę na temat kamieni milowych środka XX wieku aniżeli z tym, co się dzieje obecnie. Co do muzyki niedawnych czasów, przez ostatnie trzy lata sporo swojego czasu i energii poświęciłem na drążenie metalu – zarówno wypełniając luki w wiedzy nt. klasycznych death i blackmetalowych zespołów z lat 80. i 90. oraz zgłębianie tych najnowszych.

Czy poza muzyką są inne rzeczy, którymi się szczególnie interesujesz?

Bardzo ważne były dla mnie zawsze literatura i filmy, choć akurat teraz nie poświęcam im zbyt wiele czasu. Poza muzyką, lubię także alkohol, dobre jedzenie i koty.

English Version

Clarinetist/guitarist (among other things) Alex Ward has set off on a serious musical journey when   he was just 12, having met Derek Bailey himself. Ever since that time, he’s had a lot of fascinating collaborations to his name, including those with Bailey, Eugene Chadbourne, Lol Coxhill or Flying Luttenbachers’ Weasel Walter. Last month, Alex Ward, along with Thurston Moore and Adam Gołębiewski graced the Lublin soil where they performed during the CODES Festival. You can read about his musical beginnings, inspirations, how it is like to play with Thurston and his exposure to Poland in the interview below.

Jakub Krawczyński: Since I know that you’ve originally been a clarnetist, what made you take up the guitar? 

Alex Ward: The guitar was something I used to experiment with in a fairly untutored manner (which made a nice contrast to the classical training I was receiving on clarinet and piano). As I became interested in writing and playing rock music, I started using the guitar for this purpose (principally in the band Camp Blackfoot, which existed from 1996-2001) and found myself gradually developing more of my own approach to the instrument. At the encouragement of Steve Noble, in 2000 I also started to use the guitar to play freely improvised music (which I'd been doing on clarinet since the late 1980s). 

How did you end up being one of Derek Bailey’s students? I gathered that you met him at a really, really young age. That meeting must have turned your whole world upside down. What drew you to the primitive guitar in the first place? Was that a conscious decision at that time? 

I met Derek in 1986, at a Community Music summer course in improvisation. I was very excited by the prospect of getting to meet him, as I was already a fan of his music (I had been particularly struck by a solo acoustic session of his that I had heard on the radio, which was later issued on the album "Drop Me Off At 96th"). After that, he invited me to visit and play with him at his house, and started to include me in Company performances. I was never a "student" of his though… our initial meeting was the only vaguely formal context in which I encountered him, and even then what he did wasn't really what one might describe as teaching - he just got people to play together. (I think that over the years he had various guitar students to whom he taught conventional technique, but I don't think he saw any point at all in teaching improvisation.) 

Were your parents supportive of you taking the musical path so early on or was it a struggle? 

They were always very supportive and continue to be so, though they had/have worries about the financial implications of devoting oneself to this path - and with good reason.

You’ve collaborated with lots of exquisite musicians from outside the UK, including American-based Weasel Walter or Eugene Chadbourne to name a few. How did this American connection come about? 

Weasel and Eugene are certainly among my very favourite people to play with. I'm not sure there's any particular American connection - this is an international music, and I think most people who are involved in it for any length of time end up collaborating with musicians from many different countries. However, American music has definitely been amongst the most important to me as a listener, and I've drawn great inspiration from jazz/free-jazz, rock, country, blues etc., all of which were at least originally American musical forms. So to work with people with an indigenous cultural connection to these musics is always a special experience for me.

Some reviewers, at times, noted certain klezmer element to your clarinet playing. Could you corroborate/elaborate on this kind of influence? 

I think this is a coincidence. The clarinet's extreme flexibility of pitch and tone is one of its main appeals to me, and klezmer music certainly employs this feature of the instrument to a very high degree - but while I respect and have enjoyed klezmer, it's not a type of music I'm especially knowledgeable about or have made any serious attempts to study/play myself. 

Let’s now talk about your recent performance at the CODES Festival in Lublin. Could you shed us some light on how your trio with Thurston and Adam Golebiewski come to life? 

As I understand it, Thurston and Adam were making plans to play together, the festival suggested a trio and Thurston proposed me as the third person - and of course, I was very happy to accept! 

How did you hook up with Thurston Moore in the first place? Since you’ve played with him a bit over the decade and a half, how did your musical interplay evolved? 

I first played with Thurston in 1996 - a duo I was working in (the XIII Ghosts) had been recording with Derek Bailey, and the record label (Infinite Chug) suggested the idea of a split album with the recordings with Derek on one side and a collaboration with Thurston on the other. Thurston was into the idea, and I think it says a lot about his openness and enthusiasm for fresh musical experiences that he happily travelled across London to record with two people he'd never met before in a dingy rehearsal studio, before going and playing a Sonic Youth show in the evening. We next played together 16 years later, as part of a "Poetry & Noise" evening he did at Cafe Oto. Since then, as Thurston has moved to London and become heavily involved in the experimental/improvised music scene there, we see each other fairly regularly - but the Lublin performance was still only the 3rd time we'd played together.  

What were your impressions of the festival? Were you happy with your performance? Have you played in Poland before?  

The festival was great! I was only there for 2 days but every moment of it was a pleasure. Yes, I was very happy with the performance - hopefully this trio will get the chance to play together again. This was my first visit to Poland - I definitely hope it is possible for me to return soon. 

Since you’ve known Thurston for quite a long time, and I take you haven’t played with Adam Golebiewski before: how did you manage to gel with a person whose presence is so overwhelming and intense, and definetly not your run-of-the-mill session drummer? 

Overwhelming and intense is good - the more someone brings to a performance, the happier I am. As well as these aspects of his playing, Adam is also very responsive and a keen listener, and it was a pleasure to work with him. 

How long in advance have you drafted your concept for your performance at the CODES festival? How did you interpret the theme of „time” in your minds? 

There was no concept for the performance that I was aware of beyond playing together, and to my knowledge we weren't specifically dealing with the theme of "time" (although time is always a very important element for me in any music I make, and I think about the relationship between clock time and psychological time pretty much constantly). 

Could you tell me something about the structure of your performance? To what extent the instructions were fixed and to what were they left to chance? 

The only element we fixed in advance was the approximate length for which we would perform. Beyond that, it was pure improvisation based on the decisions of the moment and our responses to what we were hearing. 

In what form have you rehearsed / collaborated with each other prior to the festival? How much time did you have for that? 

We had never played together as a trio before the day of the performance. We played a little bit in soundcheck to get used to the sound balance in the room, and to assess the necessary amount of amplification. During this, it quickly became clear that we'd have no difficulties in finding a way to play together - and at that point, for me at least it was best to end the soundcheck as soon as possible, so as not to venture ahead of time too far into musical areas that would be better off being explored in the moment of performance.  

How do you keep track of your „key” amidst all the deafening noise during such performances? 

I rarely think in terms of a specific "key" when improvising. Sometimes Thurston uses drone elements in his playing that suggest a key to work with, but of course drones are rarely difficult to keep track of. A bit of monitor reinforcement helped the clarinet on stage, and so I was easily able to hear everything I was playing as well as Adam and Thurston. So, there were no problems. Volume-wise, this performance was in fact quite a bit more restrained than the previous times I've played with Thurston. 

How is your experience with Polish music in general? Are there any artists you’re particularly fond of?

 I am much less familiar with a range of Polish music than I should be, though this is something I intend to rectify. Probably 20th century "classical" composition is the area of Polish music I know best, and the music of both Lutoslawski and Penderecki has been very important to me at various times. Late in the evening after the final night at the festival, there was an impromptu performance of what I was told was traditional Polish vocal music (unaccompanied), which I found very memorable and moving. 

Do you also try to keep track of the music outside the realm of free-jazz and avantgarde? What kinds of music are you keen on exploring as a listener? 

I am just as inspired by rock music and "classical" composition as by free-jazz/improvisation. I will admit that, for better or worse, in all genres I spend more time deepening my knowledge of the classic achievements of the mid-late 20th century than keeping up with what is happening currently. In terms of recent music, for the last 3 or 4 years I have devoted much of my listening energy to metal - both filling in the gaps in my knowledge of classic 80s/90s death and black metal and investigating current-day bands. 

Is there anything else, apart from music, that you are really interested in? 

Literature and films have been very important to me at various times of my life, although I don't devote a lot of time to either of them currently. Besides music, I like alcohol, good food, and cats.

[Jakub Krawczyński]