polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
GELBART Vermin

GELBART
Vermin

Od czasu, kiedy usłyszałem płytę Japończyka Chanson Sigeru "#1 Dad" bardzo brakuje mi tego typu „dziwnej” muzyki. W pewnym stopniu na ratunek przychodzi Gelbart, który kilka lat temu przywędrował z Tel Avivu do Niemiec, gdzie odkrył go Felix Kubin i właśnie wydał mu płytę w Gagarin Records. Vermin to wyjątkowa mozaika muzycznych połamańców, najróżniejszych brzmień i estetyk. Adi Gelbart bawi się samplami i analogowymi instrumentami, grając to co po prostu przyjdzie mu do głowy – od kabaretowych melodyjek, po nostalgiczne brzmienia retro, futurystyczne lasery, zawadiackie rytmiczne konstrukcje. Trochę niczym Max Tundra miesza wszystko ze wszystkim, a potem wygrywa bezbłędnie, wypluwając z tego własną wizję cyrkowej muzyki, wielobarwnej opowieści pełnej niespodziewanych zwrotów akcji. Co ważne, potrafi nadać temu odpowiednią formę, która z jednej strony jest trochę jarmarczna, z drugiej awangardowa, a z trzeciej popowa, mimo że tradycyjnych piosenek ciężko tu szukać. Gelbart jest także zręcznym muzykiem, o czym może zaświadczyć chociażby to wideo. Od niechcenia gra na gitarze, a efekt jest zachwycający na tyle, że ciężko od niego oderwać wzrok. Vermin to popis muzycznej ironii, niezwykłej erudycji, ale także szalenie przekonującego zmysłu kompozycyjnego, którego efektem jest osobliwa szafa grająca, pełna najróżniejszych ale zazębiających się piosenek i dźwięków.

[Jakub Knera]

recenzje Gelbart w popupmusic