polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Felix Kubin / Felix Kubin mit Mitch & Mitch Zemsta Plutona / Bakterien & Batterien

Felix Kubin / Felix Kubin mit Mitch & Mitch
Zemsta Plutona / Bakterien & Batterien

Felix Kubin jest postacią charakterystyczną, ikoną, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie że jest również gatunkiem muzycznym. Wielokrotnie masę nagrań porównuje się do jego twórczości, bo i muzyka Niemca jest wyjątkowa, specyficzna i osobliwa, rozpoznawalna od razu. Chyba nikomu w Europie tak jak jemu udało się w formie dźwięków objąć krajobraz po zburzeniu muru berlińskiego zarówno z wschodniej jak i zachodniej strony. Na Zemście Plutona doskonale to słychać, bo to bardzo dobry powrót muzyka do piosenkowej formuły i zabawy aranżacjami czy brzmieniami. Kubin serwuje soundtrack Europy nietypowej, nie tej z turystycznych ulic i bogatych, zachodnich miast. Bawi się skojarzeniami i brzmieniami, którym bliżej do prlowskich dyskotek, kiczowatej elektroniki, tandetnego disco, połączonych z NRDowską mentalnością i naleciałościami po żelaznej kurtynie. Jednocześnie jest w tym szalenie wiarygodny. Wyciąga ochłapy komunizmu i łączy je ze zjadliwą, czasem kiczowato brzmiącą elektroniką. Nie śpiewa po angielsku, nie chce brzmieć uniwersalnie, wybiera za to ojczysty, nie do końca miło brzmiący niemiecki, a za chwilę angażuje chór dziewcząt, które niemal na socjalistyczną modłę śpiewają po francusku o rezonującym basenie. Zemsta Plutona przy pierwszym odsłuchu może wydawać się zbyt ciężkostrawna, ale to album na wskroś przebojowy, oczywiście w rozumieniu Kubina, wykorzystujący kontrastujące ze sobą estetyki: elementy opery, syntezatorowe pasma, wpływy retro i futurystyczne wstawki, ponure recytacje i radosne zaśpiewki. Zemsta Plutona ma charakter muzycznego misz maszu, który brzmi szalenie spójnie i zwraca uwagę bogactwem detali, rozbudowanych aranżacji i łączenia brzmień anałogowych, elektronicznych, wokaliz i psychodelicznych loopów i sampli. 

Niemal w tym samym czasie właściciel labelu Gagarin Records (który obchodzi w tym roku piętnastolecie), wydaje płytę z combo orkiestrą Mitch & Mitch. Posunięcie ciekawe, bo zespół ten również cechuje osobliwe spojrzenie na muzykę, podobna wrażliwość w kwestii przebojowości, a także showmańskie mieszanie gatunków, lepienie estetyk i wielowarstwowej muzyki. Efekty słychać w kolejnych nagraniach – rozbudowanych brzmieniowo jak muzyka Miczów, ale zwartych i rozstrojonych strukturalnie jak kompozycje Kubina. Bakterien & Batterien to osobliwe laboratorium dźwięków, rzadko kiedy uzupełniane o warstwę liryczną – to instrumentalny soundtrack, który spotyka się gdzieś na granicy Polski i Niemiec, dzięki wyjątkowej otwartości muzyków, którzy nagrali tę płytę. Jednak Kubin odciska tu swoje piętno zdecydowanie mocniej. Nieprzypadkowo w opisie płyty jest wymieniony jako pierwszy - to bardziej jego płyta, połowa utworów powstała na kanwie jego szkiców, do których muzykę tworzą z nim Mitch & Mitch. Oni w większym stopniu czerpią z jego dorobku, muzycznej ekwilibrystyki czy specyficznego łączenia estetyk. Robią to przy pomocy żywych instrumentów, więc muzyka Niemca zostaje przez to powiększona o szersze spektrum możliwości brzmieniowych – trąbki, marimby, perkusji czy malujących drugie tło gitar (albo pierwsze jak w „Dead Face”). Razem tworzą rozbudowane orkiestralne brzmienie, które jest doskonałym podkreśleniem błyskotliwego spojrzenia na współczesną muzykę, przecierania tych nieoczywistych szlaków i rozwiązań, a z drugiej strony perfekcyjnej sprawności technicznej i zespołowego zgrania. 

[Jakub Knera]