Nicke Andersson ma już na karku czterdziestkę i ciągle głowę pełną pomysłów. Wieki temu budował podwaliny szwedzkiego death metalu (Nihilist, Entombed), by już po kilku latach wypłynąć na rockowych skrzydłach (The Hellacopters), a następnie na moment powrócić w klasycznym deathmetalowym stylu (Death Breath) i pozbyć się nadmiaru rock'n'rolla z krwioobiegu (Imperial State Electric). Reptile Brain Music jest trzecim albumem kwartetu, wydanym ponownie przez Psychout Records. Dawno nie słyszałem tak swobodnie zagranej płyty. Pełna profeska, a jednocześnie w 100% zachowany imprezowy charakter i luzacki styl, który bije z każdego utworu. Ale czego można spodziewać się po Anderssonie, który na muzyce zjadł niejeden ząb. Są tu jakieś naleciałości rockabilly, rebeliancki styl wczesnego The Rolling Stones, tony melodyjnych zagrywek i ciekawych wokalnych rozwiązań. W takim "More Than Enough Of Your Love" mamy choćby zaskakujący śpiew niejakiej Clarissy Muvemby. W kolejnym "Dead Things" jest już dla odmiany taki trochę podniosły klimat. Współtwórcą tej kompozycji jest obok Nicke, Fred Estby - równolatek, stary znajomy z Carnage i Dismember. Właściwie każdy z dwunastu utworów mógłby zostać wydany na singlu, a i tak byłby doskonałym reprezentantem tej płyty. I chociaż Andersson & Co. nie odkrywają na Reptile Brain Music Ameryki, to słucha się tej płyty doskonale.
[Marc!n Ratyński]