polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Mazolewski Gonzalez Quintet  Shaman

Mazolewski Gonzalez Quintet
Shaman

Historia zaczęła się późną jesienią 2010 roku, kiedy trio Wojtka Mazolewskiego (lider oraz Marek Pospieszalski i Jerzy Rogiewicz) odbyło trasę wraz z trębaczem Dennisem Gonzalezem. W czasie jej trwania muzycy nagrali materiał w studiu (tam dołączyła do składu Joanna Duda), a w kolejnym roku współpraca naszego kontrabasisty z Amerykaninem zaowocowała wydanymi za oceanem dwoma albumami. Efekty tego pierwszego etapu współpracy możemy usłyszeć dopiero teraz. Płyta to ukłon w stronę polskiego jazzu lat 60., duch Komedy czuć wyraźnie, nie tylko poprzez interpretacje jego dwóch kompozycji (choć zagranych mocno po swojemu, daleko od oryginałów), bo i w pozostałych pewna duchowość i nawiązywanie do tradycji są wyczuwalne. Wizja znana z albumu „Smells like tape spirit” znajduje tu poniekąd swoją kontynuację. Starszy o pokolenie Gonzalez wkomponował się w całość naturalnie, jest zwyczajnie jednym z członków zespołu, słychać chyba, że to nie pierwsze jego muzyczne doświadczenie w naszym kraju, a jazzowy kanon znad Wisły nie jest mu obcy. Wnosi do nagrania zarówno tradycyjne spojrzenie jak i nowoczesność, precyzję i temperament, ale też niepozbawioną zadumy lirykę. Gra często iście szamańsko, wysublimowaną frazą, ale nie traci to nic ze swej komunikatywności. Od strony kompozycyjnej udział Amerykanina również jest wart uwagi – kto wie, czy „The Matter At Hand” i dość lekki, swobodnie płynący „Hymn for Julius Hemphill” nie przekonują w całym zestawie najbardziej.

Shaman - choć wyjątkowym zaskoczeniem nie jest – to dobra płyta, emanująca kreatywnym podejściem do tradycji, udanie eksponująca pierwiastek duchowy i nieskrępowaną wolność tworzenia. A że już sporo czasu upłynęło od jej nagrania, pozostanie ważnym i wartym uwagi, ale jednak pewnie tylko dokumentem z tego polsko-amerykańskiego spotkania. 

[Marcin Marchwiński]