polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Mark Mulcahy Dear Mark J. Mulcahy, I Love You

Mark Mulcahy
Dear Mark J. Mulcahy, I Love You

Mark Mulcahy jest dla wielu współczesnych artystów istotnym punktem na mapie niezależnego grania. Wskazuje na to album Ciao My Shining Star: The Songs of Mark Mulcahy, któremu być może zawdzięczamy to, że Mulcahy powrócił do nagrywania. W 2008 roku po nagłej śmierci żony Mulcahy postanowił zawiesić muzyczną karierę i poświęcić się rodzinie. Wspomniana płyta stanowiła wyraz wsparcia oraz uznania dla dorobku byłego lidera Miracle Legion – jangle-popowego zespołu, który przyczynił się do rozwoju gatunku oraz wpłynął na jego dalszą ewolucję. Lista gości na Ciao My Shining… robi wrażenie: Michael Stipe z R.E.M., Thom Yorke, The National, Dinosaur Jr. i wielu innych. Pięć lat po tamtych wydarzeniach a osiem od poprzedniego solowego albumu otrzymaliśmy Dear Mark J. Mulcahy, I Love You. Płytę zachwycającą. Muzycznie jangle-popowa konwencja znana z Miracle Legion stanowi jedynie punkt wyjścia dla okraszonego ciepłym wokalem folk-rockowego grania, które pozbawione jakichkolwiek eksperymentów, brzmi mimo wszystko zaskakująco świeżo. Świetne, odpowiednio dopracowane aranżacje przynoszą dużo radości, tak że słuchając Dear Mark J. Mulcahy, I Love You nie popadniemy w pułapkę monotonii czy przesycenia. Duża w tym zasługa głównego bohatera płyty - Mulcahy nie rości sobie pretensji do bycia wszechwiedzącym narratorem, lecz poprzez prostą formę szczerze opowiada o codziennych, z pozoru prozaicznych problemach naszych relacji z otoczeniem.

Dear Mark J. Mulcahy, I Love You to album, który wraz z pierwszym odsłuchem kupujemy w całości tak, że przez cały dzień nie możemy wymazać go z głowy. Nie ma tutaj ani jednego zbędnego momentu, za to jest kilka wręcz kapitalnych jak „She Makes the World Turn Backwards” czy „Poison Candy Heart”. W zasadzie każda z jedenastu piosenek na płycie może spełniać rolę singlowego przeboju. Mówiąc krótko, obowiązkowa rzecz dla każdego i prawdopodobnie jedna z najciekawszych płyt, jakie w tym roku dane będzie nam posłuchać. Chapeau bas panie Mulcahy!

[Mateusz Nowacki]