polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Yoko Ono & Thurston Moore
Aula Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza | Poznań | 07.08.13

Przyznam szczerze, że nie jestem fanem twórczości Ono, jednak koncertu w towarzystwie Thurstona Moore’a nie wypadało odpuścić, mimo iż odbył się w ramach festiwalu – formatu, za którym z wielu względów nie przepadam. Sporo przypadkowej publiczności, która pojawiła się tego upalnego wieczoru w auli UAM przyciągnęły zapewne dwa nazwiska: pomysłodawcy festiwalu – zdobywcy Oscara oraz głównej atrakcji wieczoru – żony słynnego bitelsa. Podejrzewam, że dla co najmniej połowy publiczności, która wypełniła po brzegi aulę, postać Thurstona była zupełnie anonimowa. Zapewne dlatego już pierwsze minuty właściwego koncertu zapoczątkowały narastający wraz z każdym dźwiękiem odpływ publiczności. Ale po kolei:

Zaczęło się projekcją zdjęć i filmów z Ono w roli głównej plus sporo Lennona i fragmentów antywojennych demonstracji. Po kilkunastu minutach zaczął się właściwy koncert: Ono solo, jak zwykle lekko po bandzie, choć trzeba przyznać, że mimo słusznego wieku głos ma wciąż dość klarowny. Do recytującej Yoko dołączył po chwili Thurston rozkręcający stopniowo swoje gitarowe efekty. Wszystko nadal na tle filmów z główną bohaterką wieczoru, która opuściła scenę po kilku „piosenkach”, zostawiając Moore’a sam na sam z publicznością. Robiło się coraz bardziej „sonicznie”.

Afrykański upał i potężny deficyt snu zrobiły jednak swoje: przy akustycznej wersji „Schizophrenii” z repertuaru Sonic Youth zapadłem w letarg, z którego wyrwało mnie głośne „przepraszam” kolejnej uciekającej w popłochu pani w stroju wieczorowym. Usłyszałem również komentarz: „eee tam, noise’y z pipą i muchą w tle”. Mucha po chwili przeniosła się na sutek, a powracająca Ono wprowadziła na scenę poznańskiego, improwizującego perkusistę Adama Gołębiewskiego. Zaczęli bardzo spokojnie, by po chwili przejść w potężny, gitarowy noise z wyjącą i stękającą Yoko w roli głównej. Gdy pojawił się regularny, motoryczny rytm, usłyszeliśmy „inne” Sonic Youth – bez Kim, Lee i Stevena, za to z Ono i Gołębiewskim w składzie. Tak, to był miły, choć zdecydowanie zbyt duszny wieczór.

[zdjęcia: Radek Dziubek]

Yoko Ono & Thurston Moore [fot. Radek Dziubek]