Trzeci wieczór tegorocznego Lado w Mieście rozpoczął koncert Der Father - Joanna Halszka Sokołowska, Daniel Pigoński i Jerzy Rogiewicz zagrali do tej pory raptem kilka razy, ale w kontekście powstającej właśnie płyty na pewno ciąg dalszy przed nami i nimi. Trio naturalnie i ciekawie łączy piosenkowe struktury, delikatne melodie, rockowe uderzenie i spore dawki transowego bitu, w tych wszystkich uniesieniach i wyciszeniach trochę przypominając choćby Pictorial Candi. Dobry koncert, ale plenerowe warunki moim zdaniem w tym przypadku do końca nie sprzyjały, dramaturgia i emocje jakby się rozpływały, choć w wielu momentach wyczuwalne były wyraźnie. Ewidentnie jest w zespole potencjał, więc na płytę i kolejne koncerty czekać warto.
Wovoka z kolei pierwszy album wydała właśnie teraz. Poprzednie koncerty ukazywały zespół w mocnym, głośnym i transowym wcieleniu, podczas gdy album przesyca bardziej spokojna, delikatna atmosfera. Na Barce zespół zabrzmiał chyba jeszcze potężniej (Raphael Rogiński i Paweł Szpura momentami przechodzili samych siebie), chwilami wręcz wściekle. Udział zaproszonych gości okazał się kompletnie trafny i przemyślany, nie przeszkodził spójności koncertu, a jeszcze wyraźniej uwypuklił rozmach koncertowego charakteru Wovoki i trzymającą do samego końca dramaturgię. Natalia Przybysz uzupełniła głos Mewy Chabiery w dwóch spokojniejszych utworach, Halszka Sokołowska w duecie z Senegalczykiem Mamadou Ba nadali melodyjnej, tanecznej wibracji, a wyraźny puls basu Macia Morettiego i saksofon Raya Dickaty okrasiły całość już i tak barwnego oblicza zespołu o nowe, kapitalnie wkomponowane elementy. Pojawiło się na koncercie kilka utworów na wcześniejszych koncertach nie słyszanych, w tym choćby fantastyczny „John the Revelator”, który w głosach Mewy i Oli Bilińskiej wybrzmiał hipnotycznie, z lekkim posmakiem psychodelii. Jeśli jest zespół, który gra nie zwykły koncert, a zbliża się do szamańskiego, obłędnego misterium, to można go było tego wieczoru zobaczyć. Doskonały, magiczny koncert, jak nic przejdzie do historii najlepszych ladowych występów na Barce.
[zdjęcia: Marcin Marchwiński]