polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
 Populista Presents United States of America Triptych


Populista Presents United States of America Triptych

Ubiegłoroczna edycja festiwalu Playback Play w Warszawie, organizowanego przez Fundację 4:99 i Powiększenie, poświęcona była „marginesom muzyki minimalistycznej – słowu mówionemu i bluesowi”. Trzy z koncertów tamtego festiwalu złożyły się na trzecią odsłonę cyklu płytowego Populista, wydawanego przez oficynę Bôłt. Ich selekcja jest zdecydowanie nieprzypadkowa i nie chodzi nawet o to, że na każdej płycie występuje Pete Simonelli z Enablers. Te właśnie trzy koncerty najgłębiej operowały ideą reinterpretacji, spajającą płyty w cyklu Populista w równie dużym stopniu, jak dialog pomiędzy muzyką awangardową a popularną. Nagrania powstały w trakcie dwóch ostatnich dni festiwalu – pierwsze dwa dni poświęcono minimalizmowi instrumentalnemu oraz muzyce Davida Grubbsa. Zwieńczeniem drugiego wieczoru było Graduation Henry'ego Flynta, repetytywny quasi-blues, z surrealistycznym, mantrycznym tekstem – głos i blues rozwinęły jednak skrzydła w kolejnych dniach festiwalu i wspaniale słychać to na płytach.

Tryptyk ułożony jest w kolejności chronologicznej tekstów, które stanowią podstawę albumów: kolejno 1939 Southern Recording Trip Fieldnotes, wykorzystujący fragmenty zapisków z podróży Alana Lomaxa; Ten Intrusions na podstawie Eleven Intrusions Harry’ego Partcha z tekstami różnych autorów; oraz Vanishing Point: How to Disappear in America without a Trace, z fragmentami książki Susanne Bürner. Tylko Intrusions oryginalnie miało muzykę, ale w tej reinterpretacji liczy się bardziej tekst, wokół którego powstaje nowa muzyczna struktura. Choć teksty pochodzą z różnych dekad i poszczególne z nich realizują nieco inne grupy muzyków, tryptyk zdecydowanie stanowi całość. Przyjęta przez wydawców sekwencja wg chronologii tekstów jest jedną z możliwych. Na festiwalu wykonywane były one w kolejności Ten Intrusions, Vanishing Point, 1939 Southern…, a przesunięcie Vanishing Point na koniec pozwala stopniować napięcie z płyty na płytę. Można poeksperymentować samemu.

Ten Intrusions to najbardziej cicha i delikatna pozycja w zestawie. Był to pierwszy koncert Simonelliego na festiwalu i słychać, że dopiero się on rozkręca, pozostając bardziej lektorem niż aktorem czy też kaznodzieją. Muzykę wykonują różnego rodzaju duety i tria z grupy Andrea Belfi, David Grubbs, David Maranha, Pete Simonelli (cały kwartet gra sporadycznie), co sprawia, że te wyważone ilustracje są dość różnorodne. Pierwsza połowa płyty jest zdecydowanie wyciszona, w drugiej przekomarzania się Grubbsa z bluesem i falowania elektrycznych klawiszy Maranhy nabierają intensywności. Co ciekawe, teraz słychać, że np. w „Soldiers –War – Another – War” Grubbs i Belfi ocierają się o motywy, które znaleźć można też na wydanej w kwietniu płycie Grubbsa The Plain Where The Palace Stood. Czy przenieśli pomysł z festiwalu na album, czy wykorzystali przygotowaną już kompozycję – nie wiem.

Na pozostałych dwóch płytach słyszymy grających muzyków polskich oraz Simonelliego w obłędnej formie. Zastanawiam się nawet, w jakim stopniu to teksty, a w jakim interakcja z obcymi wcześniej ludźmi wyzwoliła w nim taką przywódczą charyzmę – w Enablers także wykracza on poza standardy wokalisty w gitarowym zespole, ale jednak jest spokojniejszy i mniej diaboliczny niż tutaj. W 1939 Southern… notatki z podróży przeplatają się z tekstami bluesowych piosenek z międzywojnia, przeobrażonymi w psychodeliczną, twinpeaksową całość. Trójka muzyków – Michał Biela, DJ Lenar i Miron Grzegorkiewicz – adekwatnie przeistacza bluesowy trzon, z Bielą grającym rytmicznymi ciosami i Grzegorkiewiczem kapitalnie operującym hałasem – znając go np. z How How można być tymi fakturami zadziwionym. Lenar, pełniąc zarówno funkcje rytmiczne, jak i wplatając głosy i nagrania terenowe (i amerykańskie, i polskie, ludowe) odnajduje się tu równie dobrze jak w interakcji z Raphaelem Rogińskim w Sisters. Kwartet gra w sposób natchniony, oby obłędne wcielenie się przez Simonelliego w połowie płyty w rolę alkoholika nie okazało się profetyczne. Trio Biela / Lenar / Grzegorkiewicz zagrało później w październiku jeszcze jeden krótki koncert, całkiem udany (tutaj fotorelacja) i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ich razem usłyszymy.

How to Disappear in America without a Trace to jedyny współczesny tekst, którego autorka zresztą jest Europejką. Utrzymany w konwencji podręcznika „jak zniknąć bez śladu” ma w sobie zarazem paranoję, jak i przebiegłą inteligencję – w wersji z Playback Play pierwszą ucieleśnia Simonelli, drugą Grubbs. Warstwę muzyczną tworzą dwie gitary (Grubbs + Grzegorkiewicz) i Maranha na klawiszach i skrzypcach, oraz Gosia Penkalla na wokalu, choć bez tekstu (i jednak mocno w tle). Tu już musi być mnóstwo improwizacji – nie zdziwiłbym się, gdyby dopiero w trakcie koncertu Simonelli wymyślił, by śpiewać „kill the dog” na melodię „Oh My Darling, Clementine”, a przy frazie „make new friends” zaczepiać publiczność. Na płycie performatywnego aspektu oczywiście nie ma, ale i bez niego rzecz broni się znakomicie. Od strony dramaturgicznej to najlepiej zrealizowany program, a muzyka fantastycznie odzwierciedla atmosferę tekstu. Grzegorkiewicz i Grubbs stworzyli świetny gitarowy duet pracujący fakturami i napięciem, Simonelli i Grubbs – duet narratorów, a Maranha i Penkalla – duet dodający koloru. Ekranizacje książek udają się raz lepiej, raz gorzej, ale jeśli ktoś się zastanawia, czy książkę można zagrać, oto jest dowód, że można.

Ponadto, płyty świetnie brzmią, zwłaszcza jak na nagrania live. The Norman Conquest kapitalnie całość nagłośnił, nagrał, zmiksował i zmasterował (choć nagranie 1939 Southern Recording Trip Fieldonotes miksowali i edytowali DJ Lenar i Michał Libera). Wiele festiwali decyduje się ostatnimi czasy na tzw. projekty specjalne czy też projekty zamawiane, które wychodzą różnie. Te przygotowane z myślą o Playback Play są zdecydowanie najlepszymi, jakie słyszałem w ubiegłym roku, a może i w ostatnich kilku latach. Bardzo dobrze, że te płyty się ukazały, bo pokazują, że dla sukcesu takich inicjatyw nie są potrzebne spektakularne budżety i wielkie nazwiska, tylko pomysł, wyobraźnia i chęć podjęcia ryzyka.

[Piotr Lewandowski]