polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Godspeed You! Black Emperor 'Allelujah! Don't Bend! Ascend!

Godspeed You! Black Emperor
'Allelujah! Don't Bend! Ascend!

Dla członków GY!BE między 2002 a 2012 rokiem niewiele się zmieniło, jeśli już, to świat stał się miejscem jeszcze bardziej przygnębiającym i ubezwłasnowolniającym jednostkę. Dziesięć lat temu nie byłem ich szczególnym fanem, raczej sympatykiem, paradoksalnie dopiero reaktywacja uczyniła mnie wyznawcą – na koncertach zobaczyłem zespół o potężnej pasji, wizji i potężnym, wielowarstwowym brzmieniu, zainteresowany raczej kondycją człowieka i świata, niż tym, jakie granie jest akurat w cenie. Na tle post-rockowej sceny, smętnej i pożerającej swój ogon przez cały czas ich nieobecności, GY!BE byli na tych koncertach jak jeźdźcy apokalipsy, którym nie można się sprzeciwić. Kolejna płyta nie była szczególnie zapowiadana, ale zarazem można się było jej spodziewać. 'Allelujah!… nie jest żadnym nowym Godspeedem – sednem płyty są dwie, ponad dwudziestominutowe, epickie kompozycje, które pochodzą jeszcze z pierwszego etapu działalności zespołu – „Albanian” i „Gamelan”, teraz pod nowymi nazwami. Ta pierwsza, czyli „Mladic”, to zresztą jeden z najlepszych utworów w całej historii GY!BE. Uzupełniają je dwa głębokie drony, zarejestrowane nawet nie w bazowym dla Constellation studio Hotel2Tango, tylko w sali prób, co dobrze koresponduje z koncertowym obliczem grupy.

Balansowanie na granicy patosu, czy wręcz pompatyczności, operowanie szeroko zakrojonym brzmieniem przy wyraźnie zarysowanych, wpadających w ucho melodiach – GY!BE byli i są zespołem do cna post-rockowym, ale zarazem tak dalekim od sztampy tego nurtu jak Bitches Brew dalekie jest od sztampy jazz-rocka i fusion. Ta dość krótka, jak na ich standardy, płyta ma też ważną zaletę – uniknięto dłużyzn, które psuły Yanqui U.X.O. Jest swoistym manifestem umiejscowienia się poza konwenansami muzycznego rynku, policzkiem wymierzonym w to, co „dzieje w muzyce”, „jak się teraz gra” itp., itd. Policzkiem sugestywnym i przekonującym. Żeby było ciekawiej, na koncertach po premierze albumu niespodziewanie pojawił się utwór jeszcze nie nagrany i jak można było odnieść wrażenie, jeszcze niezupełnie skończony. Czyli być może czeka nas ciąg dalszy. I dobrze, bo GY!BE w tak wysokiej formie jak na 'Allelujah!… po prostu potrzebujemy.

[Piotr Lewandowski]