Z krajowych albumów na kontrabas solo przychodzą mi do głowy raptem dwa, ostatnim wydawnictwem z tego kręgu pozostaje ubiegłoroczne Free solo Wojtka Traczyka, o którym przypomniał na pierwszym od długiego czasu występie. Koncertowe zmaganie się z tą rzadką i niełatwą w odbiorze formułą wypadło bardzo dobrze, trzymającą w napięciu i wciągającą formą potwierdzając znakomitą kreatywność Traczyka. Kompozycje operowały, z grubsza rzecz ujmując, na dwóch płaszczyznach: niskich, masywnych dronach (z wykorzystaniem smyczka i zapętleń) i tych bardziej "klasycznych" partiach, już z jazzowym pulsem, przez większą część nadając całości posępnej, gorzkiej aury. Bardzo dobre koncertowe otwarcie nowego roku w stolicy, a zaległość z zapoznaniem się z albumem na pewno warto będzie szybko nadrobić.
[zdjęcia: Marcin Marchwiński]