Gówno w trasie, Gówno w Bytomiu. A przed Gównem – The Abstinents.
Podróżujący po Polsce kwintet w ramach październikowej trasy koncertowej nie ominął Górnego Śląska, konkretnie: Bytomia. Zespół przez około półtorej godziny zaprezentował post-modernistyczny punk-rock. Pomysł na Gówno polega, jak mi się zdaje, na ograniczaniu środków ekspresji, odejmowaniu dźwięków, minimalistycznym podejściu do muzyki. Jednocześnie – każdy ich utwór cechuje niebywała, pożerająca zespół i słuchaczy, pobudzająca do tańca (pogo) energia. Równolegle do prymitywnych rytmów perkusji, trzech akordów gitar i kiczowatych solówek muzycy tworzą industrialno-noisowy, muzyczny walec.
Gówno gra punk-rocka tak jak Mitch & Mitch grali country – z dystansem, a jednocześnie realnie bawiąc się tą muzyką (jej konwencją, ograniczeniami). Tak jak Wojciech Bąkowski w zespole Niwea wciela się w nie do końca rozgarnięte postaci, prezentując pewne zjawiska społeczne, tak Maciej Salamon na scenie staje się wywodzącym się z undergroundu, skażonym zwulgaryzowanymi punkowymi ideami młodym człowiekiem, który porusza tematy polityczne ("To nie ten"), czy komentuje medialną lub otaczającą rzeczywistość ("Myślenie jak z serialu", "Syf"). Choćby w tym przejawia się post-modernizm sztuki Gówna.
The Abstinents z koncertu na koncert cechuje coraz większe zgranie, muzyczna koherencja. Łukasz Tic szaleje, jak na każdym koncercie, wylewa z siebie siódme poty, jest bardzo ekspresyjny, wrzeszczy, wymachuje rękami, gestami obrazuje swe przewrotne i wściekle inteligentne teksty (traktujące m. in. o buddyjskim pogodzeniu ze sobą – jak w "5 przemian" – bawiące się absurdem np. przepisów i języka – "Dupastep" – czy prezentując punkową petardę krytykującą w bardzo bezpośredni i pozornie prymitywny sposób rząd Chin – "Chiny to skurwysyny" – oczywiście za ograniczenia demokracji i okupację Tybetu). Instrumentaliści zaskoczyli elementami – podobnie jak występujące po nich Gówno – ocierającymi się o industrialno-noise’owe klimaty. Basista Poldek, gitarzysta Pele i perkusista Jurek Jose grali unisono szybki i niezwykle głośny rytm, w momencie pauzy Michał Sosna improwizował, punkowe trio wracało do noise’owego chaosu, saksofonista proponował inny, powstały spontanicznie motyw melodyczny, po czym wszyscy wracali do głównego tematu granego utworu. The Abstinents stworzyli własny styl na przecięciu muzyki improwizowanej, jazzu i post-punka i szlifuje go wraz z każdym kolejnym koncertem.
Oba koncerty odbyły się w ramach cyklu Alternative Silesia organizowanego przez centrum sztuki współczesnej Kronika.
[zdjęcia: Łukasz Folda]