polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
DAT Politics Blitz Gazer

DAT Politics
Blitz Gazer

Dat Politicsów słuchało się namiętnie gdzieś na początku lat zerozerowych obecnego wieku. Byli wtedy awangardą, dodatkowo francuskim powiewem ośmiobitowości, a to wtedy było nowe i świeże. I grali na gejmbojach, a to był szyk.
Potem stawali się coraz bardziej pankowi i omalże alternatywnie mejnstrimowi. I na jakiś czas zniknęli z mojego, przynajmniej, pola widzenia.
A tutaj nowa płyta. Na początku mówię - ech. I pierwszy utwór na albumie dokładnie taki jest - czy jest tutaj choć jedna nuta, której jeszcze nie znamy? Coś jest kogokolwiek w stanie zaskoczyć? I potem jest drugi i jest dokładnie tak samo. Myślę - przecież już okładka nie zaczyna się dobrze, czy to przypadkiem nie jest najgorsza, najszybciej zrobiona w ich już dość długiej karierze? Ale potem zaczyna się coś dziać, pojawia się coraz więcej wokali, które zresztą u Datsów zawsze zwracały uwagę. Teraz na swoje typowe zabawy, czyli podwyższanie, obniżanie, przyspieszanie i inne piczsziftingi nakładają całe tony wokoderów i autotjunów. Niczym jakiś obłąkany technicznie i manualnie gość od pimp-maj-rajd, dokładający nalepę za nalepą na masce wyścigówy, a na to jeszcze troche spreja i neony. I to jest zabawne i świeże. Nowym elementem jest też więcej ostentacyjnie ejtisowych motywów, oraz uzyskany chyba przez nadmiar autotune, skontrastowanego przez mocniejszy bas, coś jak skrzyżowanie r’n’b z wnukiem Kraftwerk. Im bliżej końca płyty tym lepsze też są melodie. W sumie, gdyby zapomnieć o zupełnie nieszczęsnym początku, to zupełnie fajna, zabawna i zabawowa płyta, chociaż z mnożącymi się wzlotami i upadkami.

Najbardziej zastanawia mnie, dlaczego Dat Politics tak bardzo nie chcą dorosnąć. Myślę, że mają już grubo powyżej trzydziechy, a zachowują się, jakby byli ciągle w środkowym liceum. Do pewnego momentu to było nawet intrygujące, taka eksplozja świadomego (chyba) francuskiego kid-adultyzmu, ale uważam, że marnują trochę swój potencjał. Jasne, niech robią co chcą, ale jestem ciekaw, o ile lepsze mogłoby być coś, co zrobiliby już zupełnie na poważnie. A to, że mielibyśmy wtedy do czynienia z zupełnie innym zespołem, to już inna kwestia.

[Wojciech Kucharczyk]