Trzeci koncert w cyklu Musicaction podejmował hasło "Tradycja" i wystąpili na nim Jozef van Wissem oraz Raphael Rogiński. Tradycja jest kluczowym elementem muzyki obu artystów, jednak pełni dla nich inną rolę - van Wissem grając na barokowym instrumencie wychodzi od kompozycji z epoki i poszukuje nowej muzyki na lutnię, teraz już grając głównie, a nagrywając wyłącznie własne utwory. Rogiński ma wyjątkowy, nie tylko w skali Polski, talent podejmowania wątków muzyki tradycyjnej i jej autorskich, daleko idących metamorfoz. W NWS jako pierwszy wystąpił właśnie Raphael, rozpoczynając od wątków saharyjskich, w których odnalazł wyrazistego, indywidualnego bluesa. Później spektrum się rozszerzyło, Raphael zagrał z jednej strony w sposób dla siebie charakterystyczny, szorstki, poetycki i precyzyjny, ale zarazem - w absolutnie świeży nawet jeśli słyszało się go wcześniej nie raz i nie dwa. Fantastyczny występ.
Van Wissem grał w NWS ledwie kilka tygodni temu, więc stał przed dość szczególnym zadaniem. Tym razem zagrał bardziej dynamiczny, rockowy koncert niż hipnotyczny, medytacyjny poprzedni, nawet z delikatnym akustycznym dronem, co było bardzo dobrym pomysłem na ukazanie jego symetrycznych figur w nieco innym świetle.
Wieczór domknął krótki występ w duecie. Raptem dwa utwory, widać było, że muzykom zabrakło czasu by przygotować większą formę, a improwizacja byłaby naciągana. Pierwszy utwór był właściwie wymianą delikatnych akcentów (bądź co bądź, Rogiński grał co najmniej dwa razy głośniej niż van Wissem), drugi pokazał pewną strukturę melodyczną i rytmiczną na duet i był ciekawszy. Po dwóch świetnych solowych występach dostaliśmy więc namiastkę współpracy. Szkoda, że nie więcej.
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]