Czwarta edycja festiwalu Asymmetry jeszcze nim się odbyła, została uznana za przełomową, ale bez wątpienia taką właśnie była. Nowa lokalizacja - Browar Mieszczański - trzy sceny, dwa razy więcej wykonawców i całą rozbudowana przestrzeń festiwalowe, to wystarczająco dużo powodów, świadczących o tym, że wrocławska impreza się rozrasta i potrzebuje nowej formy.
Organizatorzy imprezy powiększyli ją przede wszystkim o zróżnicowane zespoły, których w tym roku było dwukrotnie więcej niż w roku ubiegłym, zdecydowanie poszerzając spektrum muzyki metalowej, hardcore'owej czy post-rockowej o zestaw artystów poruszających się po obszarach muzyki elektronicznej.
Doświadczyliśmy świetnych koncertów, na samym szczycie z rewelacyjnym występem Aethenor, którego muzycy set podzielony na dwie części zogniskowali wokół metalowej i ambientowej, ale też odrobinę noiseowej muzyki, pełnej niepokoju i misternie skonstruowanej narracji. Świetnie zaprezentowali się Bohren & Der Club of Gore ze swoim ciężkim, powolnym i ospałym, ale jakże efektownym koncertem (może trochę przydługim) setem, zagranym w całkowitej ciemności. Mombu, ze składem z muzykami dobrze w Polsce znanymi, dali chyba najgłośniejszy koncert całej imprezy, obłędnie wypełniając przestrzeń małej sali browaru, a Kunz i My Own Private Alaska świetnie odświeżyli formułę muzyki hardcorowej czy to w duecie czy to gitarę zastępując pianinem.
Niestety nie dotarliśmy na festiwal pierwszego dnia, kiedy występował na nim Sleep, za to widzieliśmy Killing Joke. Gwiazda imprezy dała koncert niezły, ale w obliczu zestawu artystów, którzy byli na festiwalu, wyżej wymienione były ciekawsze. Formułę imprezy ciekawie urozmaicił czeski post-rockowy Drom, w Club Stage, najlepiej nagłośnionej scenie, w której niemal idealnie było wszystko słychać. Metazen to ciekawe spojrzenie na to jak rap może współgrać z ambientowymi i postrockowymi melodiami, a ukraińskie Pouppe F (zwycięzca konkursu UA/PL Alternative Meetings), stylistycznie trochę odbiegające od festiwalowych wykonawców, zaprezentowało się nie mniej ciekawie.
Połowicznie sprawdziła się nowa przestrzeń. Na plus z pewnością dlatego, że tegoroczny Asymmetry zmienił się w festiwalowe miasteczko z gastronomią, ogródkiem piwnym, festiwalowym sklepikiem, po której zdecydowanie lepiej się jest poruszać. Niestety wnętrza browaru już tak nie zachwycały, ponieważ sale koncertowe pozostawiały sporo do życzenia. przede wszystkim największa z nich, długa i wąska, co najbardziej dało się odczuć podczas czwartkowych i sobotnich koncertów, kiedy było tam zbyt tłoczno i zbyt duszno, co odbiorowi muzyki zdecydowanie przeszkadzało. Asymmetry musi pomyśleć nad przestrzenią, ale nie zapominać, że o wiele lepiej sprawdza się jako impreza dla kilkuset osób (podczas tegorocznej edycji w "godzinach szczytu" na imprezie łącznie z organizatorami było ok 800 osób) i taka liczba zdecydowanie podbudowuje atmosferę tej imprezy, więc nie ma potrzeby powiększać liczby gości. Warto jednak zastanowić się w którym kierunku festiwal będzie zmierzać, bo przestrzeń browaru okazała się niestety niewystarczająca.
Ale Asymmetry to jeszcze jeden element - spotkania i dyskusje. Te w tym roku głównie skoncentrowały się na małym zjeździe organizatorów europejskich festiwali, którzy raczej rozmawiali w swoim gronie niźli z publicznością. To świetna inicjatywa, która pozwala zapoznać ludzi z czasem zupełnie odmiennych środowisk i państw, aby mogli wymienić się myślami i spostrzeżeniami na temat sytuacji festiwalowej i koncertowej. Doskonale pokazuje specyfikę imprez, pomysł na ich promocję, organizację i sposób zdobycia publiczności.
To pomysł, który zdecydowanie należy kontynuować, jednak warto go rozbudować o dyskusyjne panele tematyczne, spotkania z publicznością czy szerszą wymianę zdań. Asymmetry ma ambicje do bycia czymś więcej niż "tylko festiwalem", ale spotkaniami - fanów i organizatorów ale też muzyków. Wydaje się zmierzać ku temu w dobry sposób, a jeśli spojrzeć na fakt, że to dopiero czwarta edycja imprezy, należy trzymać kciuki, że w kolejnych, będzie coraz lepiej dążyć do samodoskonalenia się w tym kierunku.
[tekst: Jakub Knera]
[zdjęcia: Krzysztof Zatycki]