polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Dustin Wong
secret show | berlin | 03.05.12

Berliński koncert Dustina Wonga był dziwny, bo raz że z niewiadomych przyczyn był to secret show, a dwa, że odbył się on gdzieś na obrzeżach Neuköln, w małym, przytulnym ale ciężkim do zidentyfikowania klubie, ukrytym pod torem gokartowym. Wong, otoczony ustawionymi w półkolu efektami, od samego początku pokazał jak powstał jego najnowszy krążek „Dreams Say, View, Create, Shadow Leads”. Dogrywał kolejne warstwy gitary, zmieniał brzmienie materiału źródłowego, loopował i składał kolejne bloki brzmień w takim tempie, że ciężko było za nim nadążyć. Ze swobodą tworzył zgrzytliwe loopy, momentami bardzo przypominające to, co robią Battles czy Ty Braxton solo, tyle że u Wonga brzmiało to bardziej spójnie i przemyślanie, zdecydowanie lepiej niż w przypadku koncertowych odsłon powyższych. No i piosenkowo, kiedy wplatał w minimalistyczne powtórzenie rozmyte i zniekształcone fale gitary. W trakcie półtoragodzinnego koncertu muzyk nie zrobił ani jednej przerwy między utworami (nie licząc tych między dwoma bisami) i kończąc jeden kawałek, automatycznie przechodził do kolejnego. Skakanie nogą po efektach pod koniec gigu było już nie lada ekwilibrystyką, wyglądającą efektownie, ale brzmiącą zachwycająco. Świetny występ.

[zdjęcia: Jakub Knera]

Dustin Wong [fot. Jakub Knera]
Dustin Wong [fot. Jakub Knera]
Dustin Wong [fot. Jakub Knera]
Dustin Wong [fot. Jakub Knera]
Dustin Wong [fot. Jakub Knera]
Dustin Wong [fot. Jakub Knera]
Dustin Wong [fot. Jakub Knera]
Dustin Wong [fot. Jakub Knera]
Dustin Wong [fot. Jakub Knera]
Dustin Wong [fot. Jakub Knera]