Choć trio kIRk brzmi zupełnie inaczej niż większość goszczących na Chłodnej 25 artystów, w poszukujący i otwarty charakter muzyki w tym klubie wpisało się doskonale. Wykorzystujący elektronikę, gramofon i akcesoria oraz trąbkę zespół zagrał koncert pozbawiony przerw, prezentujący materiał z (w sumie zaskakująco popularnej) płyty "Msza Święta w Brąswałdzie", w formie rozmytej i przeplecionej innymi utworami w sposób ciągły. W porównaniu do albumu, więcej było tutaj improwizacji na trąbce, więc jeśli ktoś liczył, że z czasem kIRk stworzą słowiańsko-mistyczny post-dubstep, to na razie się chyba rozczaruje. Nie zawsze fruwające partie trąbki idealnie dialogowały z ciemną, duszną elektroniką i adapterami, ale z drugiej strony przetwarzanie i zwielokrotnianie trąbki Olgierda Dokalskiego przez elektronika Pawła Bartnika dawało raz po raz błyskotliwe efekty, a całościowy soniczny pejzaż trzymał w napięciu. Przebojowy Uroczysty Obiad w Dywitach był w takiej zdublowanej, furkoczącej wersji wręcz fantastyczny. kIRk w bardzo ciekawy sposób ukazali na żywo komunikatywność i niedopowiedzenie swojej muzyki. Do pełni szczęścia brakowało tylko bardziej spójnej z atmosferą oprawy wizualnej koncertu - niekoniecznie wizualizacji, ale świateł zacierających, a nie podkreślających granicę między muzykami a publicznością.
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]