Na bodajże pierwszy koncert duetu Paweł Szpura / Hubert Zemler aka Pilokatabaza złożyła się muzyka na, oczywiście, dwie perkusje, perkusjonalia i grzechotki wszelakie, marimbę oraz nawet toy piano i harmonijkę ustną w finale. Muzycy grali na środku sali, przy skromnych światłach otoczeni z dwóch stron publicznością, co było bardzo dobrym pomysłem. Muzyka rozwijała się bez przerw, a materiał był przemyślany i podzielony na segmenty ukazujące przeróżne instrumentarium, barwy, faktury i możliwości myślenia o perkusji. Od boredomsowej nawałnicy, przez cichutkie tony i abstrakcyjne konstrukcje, po reichowskie figury na marimbę, rockowe spięcia i wiele innych rozwiązań, unikając jednoznacznego stylistycznego sznytu, Szpura i Zemler pokazali pojemność i komunikatywność swojej brzmieniowo niecodziennej muzyki. Bardzo dobry koncert.
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]