Przed wydaniem tej płyty przez Thrill Jockey Sorry Bamba był dla mnie postacią nieznaną, ale przegląd źródeł różnych przekonuje, że dla muzyki Mali to postać ważna. Urodzony i wychowany w portowym mieście Mopti, pierwszy zespół założył w roku 1960, pełniąc w nim i kolejnym rolę wokalisty, trębacza i flecisty. Jakiś czas potem otrzymał możliwość prowadzenia Orchestre Régionale de Mopti, później znanej jako Kanaga Orchestra de Mopti, wspieranej z środków publicznych i programowo sięgającej po tradycję grup etnicznych okolicznych rejonów (fula, songhai, bambara dogon) oraz latin jazz, funk, soul, rumbę. Bamba ponoć prowadził tę orkiestrę do la 1990., kiedy po wygaszeniu finansowania z braku środków przeniósł się do Paryża, gdzie mieszka do dziś, podobno ciągle nagrywa i wziął też udział w przygotowaniu tej kompilacji. Prezentującej nagrania ponoć niepublikowane, co jednak z perspektywy zachodniego odbiorcy ma małe znaczenie.
Na „Volume One 1970–1979” połączenie lokalnych tradycji i wówczas nowoczesnych wpływów przynosi fascynującą, gorącą akustyczno-elektryczną miksturę, podlaną nieodłączną polirytmią. Falującą ciepłymi rytmami i partii klawiszy, pełną fikuśnych aranżacji instrumentów dętych, ekscentrycznych solówek gitary elektrycznej, kontrastujących w sobie lokalny i globalny koloryt (podobno przez chwilę z orkiestrą współpracował też Ali Farka Touré, którego tu nie słyszymy, ale echa tuareskich gitarowych opowieści czasem pobrzmiewają). Choć album otwiera radosny kawałek Yayoroba, ponoć największy hit Bamby w Mali i podobnie zamykają go ogniste Bayadjourou oraz pełne rozmachu Sare Mabo, to po drodze jest sporo melancholii i przede wszystkim różnorodności (lekko psychodeliczny, funkujący Sayouwe przywodzi wręcz na myśl Sly & the Family Stone). Utwory są dość długie, co nawet w piosenkach otwiera pole dla możliwości zespołu, a że grał on przede wszystkim do tańca, to instrumentalne sekcje mają dużo świeżości. Orkiestra Sorry’ego zasługuje w tym na nie mniejszą uwagę i estymę jak popularne „Ethiopiques” i słucha się z jej z olbrzymią przyjemnością. Mam nadzieję, że kolejne wolumeny nadejdą
[Piotr Lewandowski]