polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Deerhoof
Hafenklang | Hamburg | 01.05.11

Kontynentalna część pierwszej europejskiej trasy Deerhoof po wydaniu "Deerhoof vs. Evil" zakończyła się w Hamburgu. Deerhoof od początku są zespołem w pełni realizującym swój potencjał na żywo, nasączającym piosenki karkołomnymi detalami i ciągle odnajdującym sposób na odświeżanie swej muzyki. W grudniu 2010 roku widzieliśmy ich grających na dwunastostrunowych gitarach, teraz wrócili do normalnych, ale jedną podpięli do konwertera midi i syntezatora. Niby są to techniczne smaczki, ale ciągle ewoluujące brzmienie grupy czerpie właśnie z takich niewidocznych na pierwszy rzut oka, ale zaskakujących w brzmieniu pomysłów. A że grupa niezmiennie zdumiewa spontanicznością i żywotnością na scenie, Deerhoof staje się jednym z zespołów, które można oglądać wielokrotnie i nigdy się nie znudzić. W Hamburgu mniej więcej połowę koncertu stanowił nowy materiał, kilka przebojów z ostatnich płyt (np. The Perfect Me, The Tears and Music of Love) nabrało zupełnie nowych odcieni, a wśród bisów znalazł się najbardziej zabójczy kower Ramones, jaki słyszałem. Lekko schowaną w trochę topornym brzmieniu sali Hafenklang perkusję Grega Saunier zrekompensowały jego rozbrajające przemowy po niemiecku. Słowem, rewelacyjny koncert zespołu, który jak mało który potrafi ciągle odkrywać swoją muzykę na nowo.

[zdjęcia: Piotr Lewandowski]

Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]
Deerhoof [fot. Piotr Lewandowski]