polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

9. Święto Niemego Kina
Iluzjon | Warszawa | 14-17.04.11

Na wieczór otwarcia 9. Święta Niemego Kina dostaliśmy powtórkę sprzed roku – dwa polskie filmy z wojną w tle: „Dla Ciebie, Polsko” oraz „Cud nad Wisłą”, do których muzykę ponownie przygotował Maciej Trifonidis Bielawski i jego Trifonidis Motion Pictures Project. Filmy tym razem pokazane zostały w nowych, zmasterowanych wersjach – efekt pracy specjalistów znakomity, tak samo jak i oprawa muzyczna. Grupa Bielawskiego (instrumenty dęte, akordeon, wiolonczela i perkusja) świetnie poprowadziła narrację obu obrazów (dość przeciętnych, trzeba przyznać), miksem żywiołowego jazzu i kameralistyki nie tylko celnie akcentując najważniejsze momenty, ale i bezbłędnie ilustrując całość.

W drugiej odsłonie otwarcia – pokazano „Bestię” Aleksandra Hertza – usłyszeliśmy kolejne wcielenie duetu SzaZa: tym razem Pawłowi Szamburskiemu i Patrykowi Zakrockiemu towarzyszył Igor Przebindowski. Znając muzyków, takiego występu można się było spodziewać: pełnego polotu i poczucia humoru (imitowanie głosów przez Szamburskiego). formacji PrzeSzaZa odczytywanie tej filmowej materii dodało uroku samemu obrazowi; muzycy nierzadko wpływali na wymowę poszczególnych scen, po swojemu niektóre podkreślając, dopowiadając, a świetnie się przy tym bawiąc. Jednocześnie takie podejście sprawiało, że chwilami muzyka skupiała uwagę mocniej, niż sam film (brawa już w trakcie projekcji – to chyba nie zdarzyło się ani wcześniej, ani później). Dobrym pomysłem okazał się też udział Przebindowskiego, którego akordeon sprawnie spinał podejmowane przez SzaZę wątki. Reasumując – mocno zaakcentowana, żywa obecność obu zespołów w kreowaniu klimatu i świetne muzyczne otwarcie festiwalu.

Piątek rozpoczął się nie mniej udanie – bardzo dobry koncert dało New Trio do filmu „Nana”, a prawdziwym liderem i bohaterem okazał się skrzypek Mateusz Smoczyński (znakomite solówki i precyzja wykonania). Doskonale w całość wpisali się również Jan Smoczyński (organy Hammonda) i Alex Zinger (perkusja), wyraziście zaznaczając swoją obecność. Zupełnie niepotrzebne okazały się obawy, czy pomysłów i energii wystarczy na prawie dwie godziny filmu. Dojrzała, przemyślana, daleka od taniej ckliwości muzyka i bardzo dobre wrażenia.

Do japońskiego „Rozdroża” tło muzyczne wykonała Gadająca Tykwa. Sekstet grający na masie oryginalnych instrumentów (od balafonów i kong po didgeridoo) chyba nie do końca spełnił swoje zadanie – owszem, umiejętności i potencjał są, ale całość prezentowała się mało interesująco, intrygujących momentów było jak na lekarstwo, zabrakło też miejscami sprawnej korespondencji z akcją na ekranie.

Sobotę otworzyła Jazzpospolita, prezentując muzykę do australijskiego filmu „Sentymentalny chłopak”. Ciepła, zabawna i bezpretensjonalna historia mogła się podobać. Taka była też i muzyka młodego warszawskiego kwartetu – pastelowe brzmienie gitary i klawiszy dopełniła czujna gra sekcji, nie zabrakło nawet i wokalnych popisów wszystkich muzyków w prostej piosence, jaka zdawała się płynąć z ekranu. To, co mogłoby w przypadku koncertu klubowego wydawać się zbyt poukładane i grzeczne, tu było zdecydowanie na swoim miejscu.

Filmowym wydarzeniem soboty był z pewnością „Gabinet Doktora Caligari”. Towarzyszący niemieckiemu klasykowi ekpresjonizmu występ formacji The Washing Machine, choć w przeszłości ilustrowała go na pokazach w niemal całym kraju, dla niżej podpisanego był niestety mdły i nieświeży. Rzemieślnicza, przewidywalna, tkwiąca w indierockowej estetyce muzyka. Jakieś przebłyski dobrej gry szybko grzęzły w powtarzalności.

Wspomniany Mateusz Smoczyński pojawił się na scenie Iluzjonu raz jeszcze, wraz z Atom String Quartet otwierając ostatni dzień festiwalu muzyką do słynnego Fantomu w reżyserii Friedricha Wilhelma Murnaua. Muzyką – jak na ilustracyjne tło – zdecydowanie udaną: szlachetną brzmieniowo i ciekawie zaaranżowaną.

Kolejny punkt programu przyniósł mocną i dość oryginalną odmianę – serię krótkich filmów z Busterem Keatonem wsparł brzmieniem kolektyw pięciu dj’ów: Jarek Grzesica, Guiddo, Krzysztof Cybulski, Adam Świtała i Mikołaj Menes. Pomysł wydawać się mógł nieco ryzykowny, ale końcowy efekt spełnił oczekiwania. Stonowane, nienachlane dźwięki, gdzieś na styku eksperymentalnej elektroniki i minimal-techno uzupełniona partiami basu i gitary, trafnie punktowały serię zabawnych gagów na ekranie i pokazały, że wyjście poza konwencję ma sens.

Wreszcie ostatni akcent festiwalu – kultowy „Nosferatu, symfonia grozy” Murnaua i muzyczna ilustracja w wykonaniu orkiestry pod dyrekcją Rafała Rozmusa. Muzyka skomponowana specjalnie na potrzeby tej projekcji mogła się podobać; może zbyt ugładzona i przewidywalna, ale też nieinwazyjna, bez zarzutu zazębiająca się z obrazem i pozwalająca odbiorcy na pełne zanurzenie w fabule.

Dziewiątą edycję festiwalu można uznać za udaną, tak filmowo jak i (mimo wszystko) muzycznie. Owo połączenie obrazu i dźwięku w takiej formule pokazuje, jak istotny i wartościowy jest festiwal w kulturalnej ofercie stolicy. Doceniła to i publiczność, która dość szczelnie (zwłaszcza podczas weekendu) wypełniała salę Iluzjonu Filmoteki Narodowej. Cieszymy się, że po słabszej, jednostronnej edycji ósmej SNK przypomniało, na czym polega jego urok – zdolności co ciągłego odnawiania taperskiej formuły. Czekamy na kolejną, jubileuszową odsłonę, być może już odnowionym kinie Iluzjon.

[tekst: Marcin Marchwiński, zdjęcia dzięki uprzejmości Filmoteki Narodowej]

Trifonidis Motion Pictures Project [fot. Radosław Cetra]
PrzeSzaZa [fot. Radosław Cetra]
PrzeSzaZa [fot. Radosław Cetra]
9. Święto Niemego Kina [fot. Radosław Cetra]
New Trio [fot. Radosław Cetra]
New Trio [fot. Radosław Cetra]
Gadająca Tykwa [fot. Radosław Cetra]
Jazzpospolita [fot. Radosław Cetra]
Jazzpospolita [fot. Radosław Cetra]
Jazzpospolita [fot. Radosław Cetra]
DesOrient [fot. Radosław Cetra]
Pustki [fot. Radosław Cetra]
The Washing Machine [fot. Radosław Cetra]
The Washing Machine [fot. Radosław Cetra]
Atom String Quartet [fot. Radosław Cetra]
Atom String Quartet [fot. Radosław Cetra]
daCamera [fot. Radosław Cetra]
daCamera [fot. Radosław Cetra]