polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Foals Total Life Forever

Foals
Total Life Forever

Pierwszy krążek „Antidotes” Foals wydali w 2008 roku, zaskakując trochę chaotycznym graniem z post-punkowym i new-rave'owym nerwem. Od tego czasu dużo się zmieniło, Foals 'wrzucili na luz' pomimo że zespół przez długi czas nie mógł dojść do porozumienia, w jakim kierunku muzycznym podążać. Na drugiej płycie przystanęli w delikatnej mieszance na wzór spokojnego rave'u, lekkiego electro i gitarowego pop-punku. Słychać, że w tym klimacie czują się wygodnie.

Odzwierciedleniem przemiany Foals jest Spanish Sahara, najlepszy utwór z całego albumu, wstrzymujący oddech na niemal 7 minut. Zaczyna się wręcz przeraźliwie, choć zbyt spokojnie jak na to, do czego przywykliśmy na poprzedniej płycie. Zmiany tempa zaskakują odbiorcę na każdym kroku, trzymając w napięciu przed kolejnym dźwiękiem, aż nadchodzi energiczny punkt kulminacyjny. To majstersztyk Anglików. Foals nie porzucili typowych dla siebie układów perkusji i szybkich riffów, obecnych choćby w utworze tytułowym czy This Orient. Ale starają się osiągnąć coś więcej, choćby kilkudziesięciosekundowym interludium Fuge na fortepian i paranoiczną elektronikę, która następnie wprowadza słuchacza do After Glow. Miłe dla uszu, ciekawe połączenie – wydaje się – kilku podstawowych rytmów i instrumentów. Wokal to już nie wrzaski a la pierwszy album, a miły dla ucha, głos Yannis'a.

Na nowym albumie Foals odcinają się od starych klimatów, ucieleśnianych Cassius - jeden z bardziej znanych kawałków z debiutu. Słusznie. Panowie małymi kroczkami starają się wyrobić swój własny muzyczny styl. Już trochę bardziej dojrzały, a kto wie, czym zaskoczą nagrywając kolejny album. Jedno jest pewne, jeśli (nie)spodobała Wam się pierwsza płyta, koniecznie posłuchajcie „Total Life Forever” – będziecie pozytywnie zaskoczeni.

[Dorota Owczaryszek]