Apteka świętuje 25-lecie w wielkim stylu. Latem na Off Festivalu zaprezentowała klasyczną płytę Menda, wydała płytę Tylko dla... (w domyśle ponoć: Tylko dla kumatych) oraz ruszyła w trasę promującą dwupłytowe wydawnictwo, podsumowujące działalność zespołu (oprócz sztandarowych nagrań tria znalazł się tam m.in. audio-wideo-miks wykonany przez Igora Pudło).
Jednym z ostatnich miast, które Apteka odwiedziła był mały, położony na południu GOPu Mikołów, gdzie w studenckim klubie Fraktal od kilkunastu lat organizowane są przeróżne, niekomercyjne działania kulturalne. Jako support wystąpiło obiecujące garażowe, nomen omen, trio Heartsgarage, łączące grunge'owe i stonerowe wpływy z zamiłowaniem do sprzężeń i ostrej, głośnej, energicznej gry zaledwie osiemnastoletniego perkusisty, który na początku swej przygody z muzyką inspirował się Dave'em Grohlem. Jak do tej pory, wydali dwie płyty demo nagrane w domowych (a raczej: garażowych) warunkach, koncertową płytę DVD i nagrany w tym roku album "Barracuda". O ile do nagrań studyjnych łatwo się przyczepić, zarzucając im wtórność wobec nagrań Nirvany, czy Queens of the Stone Age, zżymając się na nie zawsze udane próby wokalne i literackie gitarzysty i lidera zespołu Alka Podolskiego, w wypadku koncertów – jeśli muzycy są odpowiednio nagłośnieni – trudno nie być pod wrażeniem. Zaangażowanie, niezwykła ekspresja, wspólne cele w graniu, hałas, sprzężenia, solówki i energetyczna gra najmłodszego ze składu perkusisty Oskara Podolskiego, czasem nawet niszczenie instrumentów pod koniec występu to charakterystyczne cechy ich gry live. Jeśli inspiracje Nirvaną, Led Zeppelin, Kyuss, QOTSA i starym polskim punk rockiem uda się uzupełnić nieco bardziej koncepcyjnym podejściem do muzyki My Bloody Valentine czy Sonic Youth, będziemy mieli do czynienia z sensacją. Koncertowo są rewelacyjni, choć w moim odczuciu starsze nagrania: Ktoś Taki, Konsewkencja, czy On Niepoprawny niosły w sobie więcej świeżości, energii i porywających brzmień, niż bardziej uładzone piosenki z nowej płyty. Miejmy nadzieję, że to etap przejściowy i Heartsgarage podąży raczej drogą Apteki, niż Comy.
Gwiazdą wieczoru i trasy była oczywiście Apteka, prezentując przekrojowy materiał z całej twórczości. Nie zabrakło twardych, (punk)rockowych numerów w rodzaju Lucky Snuff, Choroba, Menda, Fast Food, Przypowieść, Chłopcy i dziewczyny czy Wiochaowska, balladowo-onirycznych Bo Snu Nova i Syntezy, czy funkowo-aptekowych Gdynia Nocą, Psychodeliczny kowboj i Ujarane całe miasto. Co charakterystyczne dla koncertów w składzie: Kodym – gitara, wokal, liderowanie, Jacek Żołądek - bas, Grzegorz Puzio – perkusja, aranżacje wszystkich numerów są bardzo surowe, korzenne, rootsowe i punkowe, co wynika zapewne z preferencji i gustu sekcji rytmicznej. Wcześniejsze koncerty Apteki w XXI. wieku – o ile się nie mylę w innym składzie – obfitowały w większą ilość improwizacji, mniej linearną strukturę utworów, skłonność do odchodzenia od głównego rdzenia kompozycji przez cały zespół, co było szczególnie widoczne podczas koncertu w Gdyni z okazji 5-lecia klubu Ucho, gdzie poza triem na scenie znajdował się uznany na Pomorzu saksofonista Przemek Dyakowski. Obecnie improwizacji jest nieco mniej (co nie znaczy, że nie ma ich w ogóle), brzmienie bardziej konkretne i proste, właśnie punkowe, same kompozycje grane szybko, bez zbytniego koncypowania, co nie znaczy, że są gorsze. Są inne, bardziej taneczne, prędzej trafiające w sedno kompozycji, niż prezentowane kilka lat wcześniej, daleko odchodzące od wersji oryginalnych improwizacje.
Apteka mimo, a może właśnie dzięki 25-letniej działalności nadal daje rewelacyjne, wciągające publiczność koncerty, co szczególnie pokazał występ odbywający się dzień wcześniej w nowowyremontowanym, chorzowskim klubie Leśniczowka. W Mikołowie publiczność była nieco niemrawa, jednak nie była to wina zespołu, gdyż ten grał fenomenalnie. Jak się okazuje, Kodyma nie dotyczą jego własne refleksje: 'dziś może jesteś wielkim tego świata i być może w twym królestwie dobrze jest, lecz pamiętaj, bracie, o tym, że to wszystko na tym świecie skończyć się'. Jędrzej Kodymowski jest nadal 'na wozie', a 'fortuna toczy się' po jego myśli, sprzyja mu. Miejmy nadzieję, że będzie się toczyć póki sił starczy, choćby w przyszłym roku, bez specjalnej okazji – przecież sam koncert Apteki jest świętem.
[zdjęcia: Łukasz Folda]