Richard Bona był jedynym mężczyzną-liderem na Vocal Summit, ale ukradł damom show, najbardziej angażując też publiczność i zbierając stojące owacje. Jego basowe solo z wykorzystaniem szeregu momentów okazało się jednym z najbardziej intrygujących momentów wieczoru wokalistyki jazzowej. Otwierająca koncert Aga Zaryan otrzymała na koncercie platynową płytę. Lizz Wright na koniec dała piękny, liryczny koncert - mamy nadzieję, że ktoś jej wytłumaczył, że wychodzący przed końcem ludzie idą na ostatni autobus, a nie dlatego, że im się nie podoba. Między koncertami gwiazd niespodziewanie wystąpiło trio Me Myself & I.
[zdjęcia: Phil Brown]