Europejskie trasy of Montreal zazwyczaj są krótkie i stratne, nawet jeśli zespół przywozi na stary kontynent tylko część amerykańskiego szoł. Zarazem są porywajacą, wielowątkową miksturą muzyki i performansu. Tym razem teatralny wymiar wypadł mniej spektakularnie niż na trasie po "Skeletal Lamping", choć np. genialny był przewrotny występ z lustrami performerów zachęcających publiczność do próśb o bis. Jednak muzycznie było rewelacyjnie, wręcz powyżej oczekiwań. of Montreal to obecnia siedmioosobowa orkiestra, raz rewelacyjnie funkująca na trzy gitary w materiale z "False Priest", by po chwili zaserwować psychodelie z "Hissing Fauna", wzmocnione instrumentalnymi pasażami z przetworzonymi skrzypcami. Usłyszeliśmy osiem numerów z nowej płyty, dwa ze "Skeletal Lamping", sześć z "Hissing Fauna" (były to ich najlepsze wersje, jakie słyszałem) i jeden nowy. Nie pamiętam w ostatnim czasie koncertu, na którym rozrywkową muzykę podlaną by taką porcją dźwiękowego eksperymentu. Najlepszym tego dowodem był genialny bis - desperackie, krautrockowo pulsujące i oszałamiające rozmachem brzmienia "The Past Is a Grotesque Animal". Doskonały koncert.
Jako support wystąpił Hush Hush, niemiecki performer raczej niż muzyk. Do muzyki z laptopa wyśpiewał i przede wszystkim wytańczył swój hołd dla Prince'a. Więc jemu też poświęcamy kilka ujęć.
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]