Debiut Guya Middletona w barwach brystolskiego labelu Punch Drunk to – jak dla mnie – pozycja dosyć konfudująca. W kontekście dość pochlebnych recenzji, jakie zbiera – szczerze – nie wiem, jak się ustosunkować. Sytuacja generalnie rodem z Gombrowicza. - Jak zachwyca, jeśli nie zachwyca? - ciśnie mi się pytanie, kiedy słucham tej płyty. Wracam do recenzji. Jedni widzą tu idealny balans na granicy kiczu. Inni znów doskonale spożytkowane fascynacje r'n'b – przefiltrowane przez lokalną, brystolską wariację na temat dubstepu, określaną czasem jako „purple”. Ok – spróbujmy raz jeszcze, może coś przeoczyłem, może umknęły mi detale.
Faktycznie - „Anidea” brzmi jak r'n'b w dubstepowym outficie, z tym się można zgodzić. Zwłaszcza kiedy pojawiają się żeńskie wokale, jak w „Beatiful Complication”, czy „Way You Make Me Feel”. Jednak czy Middletonowi w istocie udaje się trudna sztuka ważenia proporcji w taki sposób, żeby nie było, że tandeta. Hmmm....Tutaj mam wątpliwości. Po prostu za często wygrane na MIDI klawiszowe sekwencje tchną – jak na moje ucho – cukierkowatą melodyką. To samo dotyczy się grime'owych smyków. Owszem, są tu kotłujące się w synkopach perkusyjne sample, tu i ówdzie basowe sinusoidy, ale jednak ciągle mdli mnie od tych słodkości. Sorry, nie daję rady... Muszę zmienić płytę.
[Michał Nierobisz]