Koncert Polvo w Fortach cieszył się sporym zainteresowaniem, zgromadziła się dość spora publiczność i co mnie pozytywnie zaskoczyło w przypadku tego zespołu, przyszło dużo ludzi bardzo młodych.Na rozpoczęcie koncertu trzeba było poczekać przeszło godzinę, tego dnia w Krakowie na drogach dział się istny armagedon. Koncert rozpoczął duet Ed Wood, wielki potencjał, ale co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe – muzycy w czasie koncertu byli spięci, mimo dobrego odbioru.
Około 22 w oparach dymu scenicznego, ledwo widoczni zainstalowali się Panowie z Polvo.
Podobnie jak w Warszawie zagrali przekrojowo z moim ulubionym Right the Relation z ich najnowszej płyty- nagrodzonym sporym aplauzem. Pod koniec występu widać było zmęczenie muzyków, byli wręcz zdziwieni że są proszeni o bisy, koncert moim zdaniem był zbyt głośny na przodach – szczególnie wysokie rejestry gitar przebijały wolkal, co nieco utrudniało odbiór – może to było przyczyną zmęczenia. Podobnie męczący był dym, może i fajnie wyglądający na dużych scenach, lecz w tak małej sali jak Forty przyprawiał niemal o klaustrofobię. Cieszy mnie natomiast rozwój oświetlenia koncertów, oby tak dalej.
[zdjęcia: Michał Kamienik]