Irlandczycy z Altar Of Plagues powracają z minialbumem „Tides”, wydanym w barwach Burning World Records. Po ubiegłorocznym, pełnometrażowym debiucie „White Tomb”, dostajemy tym razem 35 minut podzielone na dwa utwory („Atlantic Light” i „The Weight Of All”). Konstrukcja muzyczna ponownie została osadzona na gruncie blackmetalowym z domieszką masywnych postrockowych zapożyczeń. Brzmienie kłuje w uszy, ale konwencja, w jakiej umiejscowił się zespół, narzuca niestety pewne wzorce. Płytka, choć niezbyt przecież długa objętościowo, razi brakiem pomysłów. Jeszcze całkiem znośnie wypadają wolniejsze fragmenty, gdzie transowe melodie wybijają się na pierwszy plan. Plusem jest też to, iż wokal w miksie schowano głębiej. W szybszych tempach wraca oklepana maniera rodem z trzecioligowego zespołu blackmetalowego. Tu zastanawiam się, skąd u twórców „Tides” takie bezmyślne czerpanie z nijakich wzorców, sztuczne kreowanie czegoś, co przemieliło w salach prób setki zespołów w połowie ubiegłej dekady.
Dźwiękową przystań znajdą tu pewnie miłośnicy toporności Wolves In The Throne Room czy dziwaczności Nachtmystium. I choć „Tides” przepadnie bez echa w zalewie wiosennych nowości, to Altar Of Plagues nie stoi jeszcze na straconej pozycji. Osobiście zostawiam szeroko otwartą furtkę w oczekiwaniu na drugi album. Potencjał, ciężar i chęci są, tylko odrobina własnego stylu byłaby wskazana
[Marc!n Ratyński]