Wspólny koncert promującego nową płytę Pink Freud i rzadko grających koncerty Trifonidis Free Orchestra był świetnym pomysłem. Jako pierwsi zagrali TFO, w lekko zmienionym składzie (Ksawery Wójciński zamiast Wojtka Traczyka na kontrabasie) i potwierdzili, że energia i świetny balans między nośnymi tematami a przestrzenią dla solistów, które stanowiły o klasie pierwszej płyty orkiestry, na koncertach wznoszą się jeszcze o szczebel wyżej.
Pink Freud w nowym składzie (Wojtek Mazolewski – bas, Adam Baron - trąbka, Tomek Duda - saksofon, Jerzy Rogiewicz – perkusja) zagrali głównie materiał z nowej płyty, urozmaicony "Come As You Are" w reggae'owej pulsacji i kilkoma numerami z poprzedniego albumu. "Monster of Jazz" jest płytą naszpikowaną produkcyjnymi zabiegami, o brzmieniu konstruowanym z pietyzmem. Jednak na żywo utwory z niej straciły sporo uroku - brzmienie było zbyt płaskie, a ramy utworów wyznaczane przez partie puszczane z laptopa, trochę za ciasne. Kiepskie nagłośnienie i brak skupienia publiczności na pewno nie pomagały. Być może Pink Freud ciągle poszukują koncertowego kształtu tego materiału. Wypatruję go z ciekawością.
Ps. Od dnia koncertu w Cafe Kulturalna obowiązuje zakaz palenia. Popieramy i mamy nadzieję, że to początek nowej świeckiej tradycji.
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]