polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Jookabox Dead Zone Boys

Jookabox
Dead Zone Boys

W Asthmatic Kitty, wytwórni dowodzonej przez Sufjana Stevensa, obok pokrewnej stylistycznie i liderowi gwardii muzyków – jak My Brightest Diamond, The Welcome Wagon, Castanets, Half-Handed Cloud itd. – wyrasta nowa, zwichrowana brygada. W jej awangardzie są właśnie Jookabox (wcześniej Grampall Jookabox) i wierny czterośladom człowiek-orkiestra Rafter, który zresztą odpowiada za produkcję płyty Jookabox. „Dead Zone Boys” to trzecia płyta tej formacji, której jedynym stałym członkiem jest David „Moose” Adamson. Jego pomysł na muzykę rozwija się bez rewolucji, ale owocnie – ciągle są to kolaże a la wczesny Beck, podrasowane mocną, ocierającą się o hip-hop rytmiką i oblane lekko psychodelicznym sosem, o posmaku Animal Collective czy Dana Deacona. Akustyczna gitara, klawisze i bębny od czasu do czasu punktowane są przez dęciaki albo wokal jak po helu, między dźwiękami czai się lekki obłęd i pewna teatralność, melodie zapadają w pamięć, a aranżacje cieszą. Choć obecnie ciężko już mówić o eksperymentalnym popie, to na pewno Jookabox muzykę rozrywkową gra niebanalnie i po swojemu. Bardzo sympatyczna płyta.

[Piotr Lewandowski]