Nagrać noise'owy, elektroniczno-gitarowy hip-hopowy walec w studio to jedno, a stworzyć go na scenie - drugie i niekoniecznie z pierwszego wynikające. Napszykłat udowadnia, że potrafi jedno i drugie. Mocne brzmienie, żywe bębny, zgrzyty, stukoty i trzaski, które wypadają równie ciekawie w absurdalnych miksturach z kwaśnym wokalem, jak i w instrumentalnych nawałnicach. Tak trzymać!
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]