polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
NIGHTLY GALE Imprint

NIGHTLY GALE
Imprint

Znam ten polski zespół tylko z debiutanckiej kasety (!) demo "Dream Of Dark Hour" z 1996 roku. Po kilku minutach udało mi się dokopać do recenzji tego materiału. Okazała się dość pozytywna. Napisałem wtedy, iż grupa inspirowała się twórczością My Dying Bride, Godsend, Tristitia. To były piękne czasy. Wracając jednak do "Imprint". To już szósta propozycja ze strony Nightly Gale. Styl okrzepł, choć nadal formacja uderza w kamienny, pozbawiony cienia nadziei, pełen nostalgicznej atmosfery doom metal. Nie ma tu co prawda aż tak ślimaczego tempa, jak choćby na albumach Winter, Esoteric lub Disembowelment. "Imprint" to bardziej wysublimowany przekaz, choć równie ciężki w odbiorze dla zjadaczy rockmetalowego chleba. Podoba mi się przestrzeń, wiele rozwiązań wokalnych, użycie trąbki i wreszcie ogólny koncept. Plus za okładkę, bo choć prosta, zwraca uwagę. Nie razi użycie programowanej perkusji, ani zbyt rozlazłe tempo. Po prostu tak wygląda najnowsza wizja Nightly Gale i w ogólnym rozrachunku wypada ona na plus. 70 minut muzycznej wyprawy w świat zaklęty w emocjonalne ramy, gdzie wszechobecne korzenie spijają ostatnie soki.

[Marc!n Ratyński]