polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
THE RACONTEURS Consolers of the Lonely

THE RACONTEURS
Consolers of the Lonely

Kolejne krążki The White Stripes zaskakują na swój sposób nowatorskim i intrygującym podejściem do muzyki rockowej. Jack White, choć oscyluje niezmiennie wokół podobnych gatunków, melodii i rytmów, to za każdym razem jest w stanie stworzyć mnóstwo ciekawych pomysłów. Formuła, która doskonale sprawdza się w zespole rodzeństwa White, w przypadku The Raconteurs odnosi niestety klęskę.
Ich pierwszy album był interesujący. Począwszy od singlowego "Steady As She Goes", który był ponoć pretekstem do powstania całej formacji. Na "Consolers of the Lonely" nie dość, że nie ma singla o takim potencjale jak poprzednik, to w zasadzie ciężko usłyszeć coś zapadającego w pamięć (a utworów jest o połowę więcej!). Drugi krążek The Raconteurs niestety się dłuży. Pierwsze utwory sprawiają wrażenie, jakby trwały tyle, co cała płyta. Nie ma w nich polotu, energii, która była obecna na każdym kroku debiutu. Nie ma lekkości piosenek, które tak doskonale nakreślały kształt The Raconteurs. Jest za to pełno przekombinowanych aranżacyjnie kompozycji. Pojawiają się urozmaicenia w postaci dodatkowych instrumentów, takich jak ksylofon, skrzypce, banjo czy waltornia, ale nie wnoszą one nic specjalnie nowego. Częste zmiany tempa drażnią, a całość rozmywa się gdzieś w połowie, kiedy wręcz wyczekuje się końca albumu. Nie pomaga nawet coraz częściej pojawiający się wokal White'a.
Debiut The Raconteurs autentycznie przypadł mi do gustu - był chwytliwy, pomysłowy, pełen przebojowych melodii. Z "Consolers of the Lonely" jest dokładnie na odwrót - Rzodkiewki straciły tu swój klimat na rzecz zwykłych, lekko mdławych rockowych piosenek, które znikają wśród tylu innych podobnych. Nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejny album The White Stripes.

[Jakub Knera]